Kiedy Batman wraca do mieszkania i znajduje narzedzie zbrodni Zagadki (jest tam tez ten policjant). Ta scena doslownie zepsula mi wiarygodnosc Batmana jako postaci w tym filmie, i ogolnie caly ten film..
Gdyby tego policjanta nie bylo, skad mialby B wiedziec ze to jest jakies narzedzie tapicerskie? Nagle zaczal zrywac ten dywan i ukazala sie mapa Gotham, WOW, i jeszcze diody sie podswietlaly w miejsach w ktorych rozlozyl bomby. No ale co w zwiazku z tym, no NIC bo te bomby i tak 5 sekund po tym jak odkryl ta mape i tak wybuchly, wiec po co ta scena w ogole?
Mam wrazenie ze w tym filmie B to leci na jakims niesamowitym farcie, gdyby tego policjanta nie bylo, nie podzielilby sie z B informacja o tym skad wie co to za narzedzie, a wiec sledztwo detektywistyczne Batmana jest tutaj na poziome zero..
Kolejna sytuacja - RATA ALADA, skrzydlaty szczur, naszemu szanownemu detektywowi Batmanowi zajelo dobra godzine filmu jak nie dluzej zeby skumac ze on jest nastepnym celem..
Niestety, film ma piekne zdjecia, mroczny klimat, i piekna muzyke, ale dretwe dialogi, a sam Bruce Wayne jest jakims cieniem samego siebie.
Nie na takiego Batmana czekalam.
Moim zdaniem w filmie to było jasno zaznaczone, że Riddle się zawiódł na tym, że Batman nie odkrył tych bomb (scena w więzieniu) - miał je znaleźć przy jego złapaniu, wtedy miałby czas na ewentualna reakcję, to że się podświetlały miejsca gdzie są bomby, to jakiś problem? Miało to dać szanse na rozbrojenie ich. Przecież na tym polegały te zagadki, że jak ktoś zareagował na czas to nic by się nie stało - np. gdyby prokurator odpowiedział na pytania to by nie zginął.
Satysfakcja ridlera, meritum jego osobowosci, w uniwersum batmana, to wypowiadanie zagadek.
Ta zagadka z wybuchami spadla z nieba i dlatego to nie jest zagadka, a kpina z widza.
Jak zobaczylem diody to też prychnalem, a te jednocześnie wybuchajace bomby tylko utwierdzila mnie ze rezyser poszedl na skroty, zaserwowal nam wybuchy, bo tego wymagal kontrakt z producentami.
Rezyser dal nam 3 godzinny film, ale nie mogl nam dac chociazby odrobine wysilku batmana w walce z bombami, by uzyskac status bohatera, chociazby ta walka mialaby sue zakonczyc fiaskiem.
I do tej sytuacji porownam poscig samochodowy za pingwinem. Batman wsiada do swojego samochodu, pingwin patrzy na odwalony samochod batmana i zdroworozsadkowo postanawia wsiasc do swojego sedana. Gdzie tu logika, ano taka, ze rezyser postanowił nagrac wyscig. Poscig zaczyna sie mocno, jest to cos, ale potem zauwazamy ze brakuje czegos, brakuje realnej walki, reżyser tez to zauwazyl, więc wcisnal cysternę ktora sie wywala i wybucha. Scena epicka, ale logiki tu nie ma. Spryty batmana nie ma. Kolejny przypadek.
Batman przez caly film jest slabeuszem, ktory potyka się i szcesliwie uderza glowa w drzwi, ktore mu ktos otwiera.
Raczej i tak by zginął, bo Riddler obraża się i zarzuca oszustwo osobie, która zna odpowiedź. Mówię tu o komiksach, grach, serialu Gotham.
Ost. 20-30 min to absurd i słaba zrzynka z Nolana. Czy scena z pościgiem, samochodem i kościołem ;->. Szkoda bo mogli to zostawić w klimacie Detektywistycznym i Arkham Asylium. Szkoda bo to mógłby być najlepszy, Batman (Klimat i syf Gotham się wylewał z ekranu)
Najgłupsza, najgorsza scena dla mnie to Batman - latająca wiewiórka i Batman zjeżdżający z dachu po linie jak komandos ;)
Też mnie ta scena trochę zażenowała, bo z jednej strony mamy super soczewki, pozwalające nagrywać i przesyłać obraz na duże odległości, kuloodporny i wybuchoodporny strój, niezniszczalny Batmobil, a później mamy nagle wingsuit i okazuje się, że Batman nosi pelerynę dla ozdoby, a tak naprawdę to nie Człowiek-Nietoperz, tylko Człowiek-Wiewiórka :P
Można było wymyślić coś lepszego, jak w filmach Nolana, ten moment przebierania się i lotu wyglądał po prostu głupio, zważywszy na to, jakie gadżety i strój posiadał ten Batman, dla mnie to po prostu niespójność w tym filmie.
U Nolana też nie było lepiej bo tam Gacek miał jakąś lotnię - tak się kończy realistyczne podejście do gościa w rajtuzach i pelerynie ;)
Nie przepadam za filmami Snydera ( Nolana też, oprócz "Batman Begins" ) oraz za Bat Affleckiem, gdyż zrobili z niego zgorzkniałego seryjnego mordercę ale prezencję miał najlepszą, potrafił się ruszać i używać peleryny, to był najbardziej komiksowy Batman.
Parę rzeczy Ci gdzie uciekło podczas oglądania filmu. Człowiek zagadka zostawił specjalnie narzędzie zbrodni w domu. Nie dało im to do myślenia po co to zrobił tylko przyjęli, że bez sensu je tam trzymał. Dlaczego nie zorientowali się w planie wysadzenia tamy.
Druga sprawa. Latający szczur... nie chodziło o Batmana nie on miał być celem. On był dla Ridlera wzorem. Celem był Falcone - Falcon- sokół
To Batman miał być ostatnim celem, zresztą Riddler raz próbował go zabić, tylko że zamiast niego uszkodził Alfreda. Falcone to tylko jedna z przestrzelonych interpretacji. W filmie było jasno powiedziane w kontekście Bruce'a i jego rodziny, że za grzechy ojca powinien odpowiedzieć jego syn - a jego sekret Riddler znał, choć nie wiadomo zupełnie, skąd.
Obejrzyj scenę w Arkham raz jeszcze. Riddler nie wiedział, że Batman to Bruce, mimo że początkowo podczas rozmowy Batman się tego obawiał.
Przecież on się tam do niego po imieniu zwrócił. Wydaje mi się też, że bomba, która zraniła Alfreda, była podpisana "do Batmana" jak wszystkie pozostałe wiadomości, ale tego akurat nie sprawdzę, bo film dopiero do kin wszedł.
'' Przecież on się tam do niego po imieniu zwrócił ''
Dialog był tak poprowadzony, że tak się wydawało. Do momentu kiedy Riddler mówi, że ''nie udało nam się dorwać tylko jego'' w kontekście osoby Bruce'a Wayne'a. Jako ciekawostkę podam też fakt, że jeden ze zwiastunów sugerował, że Riddler wie kim jest Batman, co uznałem za intrygujące. Ale film pokazał, że zwiastuny wpuszczały w maliny, co jest nawet zabawne, bo pasuje do tematyki i stylu samego obrazu.
'' Wydaje mi się też, że bomba, która zraniła Alfreda, była podpisana "do Batmana" ''
Bomba miała dołączony list, bo Riddler zostawiał wiadomości dla Batmana na miejscach zbrodni.
Brawo za dobry komentarz.
"Bomba miała dołączony list, bo Riddler zostawiał wiadomości dla Batmana na miejscach zbrodni" dopiero teraz się zorientowałem że on nie wiedział że Bruce To Btman.Pozdrawiam
Fajnie jakby wiedział, że Batman to Bruce i jakby poszli bardziej w tematykę rodziny Arkhamów i się np. okazało, że Riddler to syn Arkhamów. Wtedy mamy motyw zemsty na Nietoperzu.
Można było inaczej, tak samo jak inne wątki, ale ostatecznie i tak było spoko. Mnie osobiście po seansie zdziwił montaż zwiastunów i polecam obejrzeć wszystkie 3 oficjalne jeśli ktoś nie widział. Kwestie wypowiadane przez postaci są podłożone pod inne sceny co tworzy łamigłówkę.
Bruce był celem. Riddler nie wiedział kim jest batman. W bombie był list do Batmana. Po co miałby być list skoro uważasz że Riddler wiedział że Bruce i Batman to ta sama osoba. Scena w więzieniu jest głowie po to żeby pokazać ze Riddler nie wie. Co do Falcone to nie interpretacja. To on jest ofiarą i zostaje zastrzelony przez Rodlera.
Na przykład żeby mu uświadomić, że wie, kim jest. Łatwo to odbić: skoro tego nie wiedział, w jakim celu wysyłał Wayne'owi list do Batmana?
Nietoperze się odkąd pamiętam nazywa latającymi szczurami albo myszami, to było naprawdę niewiarygodne, że ktoś reklamowany jako najlepszy detektyw świata w ogóle nie wziął tego pod uwagę, nawet jeśli finalnie miałby dojść do innego wniosku. Do tego z Falcone'em doszedł, bo uznał, że szczur zgodnie z amerykańskim slangiem oznacza zdrajcę lub donosiciela, ale przecież okazało się, że tak naprawdę żadnego donosiciela nie było i sprawy przybrały znacznie poważniejszy obrót niż się na początku wydawało.
Był donosiciel. Falcone doniósł na swojego konkurenta w gagsterowaniu ;).
Co do pierwszego wątku to nie można tego odbić. Ridler przy każdej ofierze zostawiał list do Batmana. Tak jak zostawił go przy bombie którą wysłał do Bruca.
W sumie fakt, wyleciało mi to z głowy. Mimo to nie kojarzę, by zostawił tam zagadkę podobną do wszystkich pozostałych miejsc zbrodni, a w dodatku Bruce był jedynym jego celem, którego nie próbował zabić "osobiście".
Myślę, że celowo sprawiono, by widz zastanawiał się, czy Riddler zna tożsamość Batmana, i nie miał przy tym żadnych definitywnych powodów, by być pewnym którejkolwiek wersji. No chyba że to zwykła dziura fabularna, nie pierwsza tu zresztą.
Latajacy szczur to sokol ? Od kiedy ;) Jasne ze nietoperz i to on mial byc celem
"Szczur" bo donosił. W polskim języku takie osoby określa się "Kretem". Po angielsku jest to "Rat" - szczur. Czyli Falcone był "Szczurem" bo donosił. "Szczur" ze skrzydłami bo Falcon(e) - to sokół. Jasne, że latający szczur skojarzył się z Batmanem. To było prostsze i wydawało się bardziej logiczne kiedy nie znaliśmy motywacji zabójcy.
Dlatego też widzowie tak mieli myśleć, myśleli tak też głowni bohaterowie. To był ten twist właśnie. Żeby nie było. Ja się nie domyśliłem. Był zamach na Falcone a Batman chwile wcześniej nawet wypowiada kwestie w której mówi, że latający szczur to Falcone.
Riddler Batmana PODZIWAŁ.
Skrajna glupota to tez scena na komisariacie, o ktorej mozna mowic dlugo, wymieniajac błędy, ale odniose sie do 3 - najbardziej drazniacych.
1. Zanieśli batmana na komisariat - zamiast szpitala. Normalna procedura wzgledem nieprzytomnego, z podejrzeniem groznego urazu.
2. Nagle obudziła sie w nich pokusa zeby zdjac maske, no tak po prostu, zróbmy mu na zlosc.
3. I kulminacyjna scena, Gordon, oficjalny stronnik batmana, operator halogenu :) kaze sie walnac, bo wtedy zachowają pozory, ze uciekł.
Kogo mial przekonac ten cios? Policjantow, ktorzy znaja Gordona jako przyjaciela Batmana. Całkowicie niepotrzeba scena.
Zwlaszcza, ze przeciez batman biegnac w strone tych drzwi, nie musial uderzac Gordona, mogl po prostu wybiec :)
A może ktoś tutaj mi wytłumaczy sytuację Seliny z Falcone? Bo na początku dowiadujemy się że jest jego córką i chce zemsty na nim bo gdy po śmierci matki przyszła opieka społeczna to nawet na nią nie spojrzał ani nie zareagował. Po czym w scenie ich konfrontacji wychodzi że on nie wiedział że ona jest jego córką... W tym filmie jest tyle bugów i nieścisłości że łapałem się kilkanaście razy za głowę w czasie seansu.
Ogólnie zgadzam się, że to psuje wiarygodność... skoro już wtedy nie był genialnym detektywem, to jak nim się stał później? Wstrzyknął sobie coś do mózgu? Ludzie nie stają się zwykle inteligentniejsi. IQ jest stałe z tego co wiem. I pogarsza się wraz z wiekiem.
Jeszcze mięśnie, walka itp gadżety i przygotowanie rozumiem, że można w raz z wiekiem polepszać ale intelektu za bardzo nie...
Nie zgadzam się... Jeśli tak, to przecież Gordon ma o wiele więcej doświadczenia w "detektywowaniu" bo jest starszy. Więc zgodnie z tą logiką powinien być lepszym detektywem zarówno teraz, jak i kiedy staje się siwy. A przecież to Batman jest niby "World's best detective"...
No bo porównujesz sobie w tej logice dwie różne osoby. Bez sensu. Batman jest dobrym detektywem mimo że robi to dwa lata ale z czasem stanie się najlepszym na świecie bo nabędzie doświadczenia. Chodzi o to że tu mamy Batmana któremu brakuje doświadczenia.