Nie do końca rozumiem zamierzenie tego filmu, może miał wnieść coś do uniwersum Batmana i pokazać skazę na rodzie Wayne'ów, może miał stanowić podstawę pod kolejne odsłony, coś w rodzaju trylogii Nolana, ale szczerze mówiąc nie kupił mnie tym.
Film zrealizowany dość dobrze, miał swoje wartkie momenty, ale główny wątek był rozmemłany, a końcówka miała chyba mieć znaczenie symboliczne, gdzie niszczycielska powódź zwiastuje nadejście nowego początku.
Tak czy siak wyszło średnio, parafrazując klasyka:
Batman był filmem na jaki nie zasługiwaliśmy ani też nie potrzebowaliśmy
Prawdziwy Batman jak skacze odpala sobie latanie ,ten nie dość że musiał stać to jeszcze spadł nie wiem czy to było komediowe czy po prostu nie wyszło ,bruce tragedia naćpany emo ,brak fabuły ,zbieranie zagadek przez 2 godziny tragedia
Jeśli mówisz o tej akcji jak uciekał z budynku policji i się przestraszył wysokości, to też mnie to rozwaliło. A potem odpalił wingsuit i spadł :)
Też nie rozumiem dlaczego zrezygnowano w tym filmie z takiej techniki jak szybowanie.
To podobnie do mnie i potrafię docenić dobrą robotę. Uwielbiam Siedem Finchera i nowy Batman zrobiony jest właśnie w tym genialnym mrocznym klimacie. I zajebiście, że wreszcie postać Batmana została obdarta z tego dziecinnego wizerunku. Tak samo jestem zachwycony nowym, zwykłym batmobilem i to, że jeździ zwyczajnym motocyklem, a nie jakąś przerysowaną , kosmiczną zabawką.
Wątek z Waynami nawiązywał do Husha zaś film całościowo do Roku pierwszego Millera, gdzie mamy nietoperza bez swoich super zabawek. Jeżeli ktoś zna ten komiks to zaraz złapie. Pattinson nie jest emo, gra dzieciaka, który ma w dupie wszystko, dom, pieniądze...chodzi mu tylko o nocne wypady. A w ogóle co to za argument. Bale jest Waynem-playboyem, Pattinson to straumatyzowany dzieciak. Serio to trudno ogarnąć...? Dwa różnie charaktery. Mam wrażenie, że powstało jakieś zabetonowanie w odbiorze tej postaci. Tylko Nolan-Bale czyli hehe realizm. A jeżeli ktoś uważa, że odciski z pocisku, które pobrał Bale w Dark Knight mówią o jakimś realiźmie to ja wysiadam. I to nie jest tak, że ten film nie ma wad, ale zapchał tą niszę, którą skopał Nolan w pierwszej części trylogii.
Ale po śmierci rodziców wyjechał trenować umysł i ciało według komiksów a wrócił jakby treningi się nie udały ,nie rozumiem tego