Batman był już robiony na dużym ekranie tak wiele razy, że kiedy mamy rok 2022, wszystko jest post, wszystko jest meta to jednak oczekuje się od filmu superbohaterskiego czegoś nowego, innego.
Ten Batman (a przecież nie od Batmana chodzi, tylko o komentarz, po co nam znów ten sam typo w tej samej pelerynie skoro czasy się zmieniają) nie ma nic do powiedzenia. Ani do zrobienia.
Scenariusza tutaj tyle co kot (he, he) napłakał - nawet dość ciekawy wątek Seliny jest spłaszczony do granic możliwości. W prawie trzech godzinach filmu nie ma miejsca na porządne napisanie relacji (ani Bruce'a z Alfredem - który...znika?, ani z Seliną ani z Riddlerem).
Zdjęcia są super - jasne, ale to wynikało już z trailera półtora roku temu.
Wiele osób zwraca uwagę na atmosferę a la Fincher, którą Fincher robi lepiej. Batman jest emo bo mu opada grzywka i dwa razy słyszymy Nirvanę. Riddler jest nieciekawy, a to dlatego że wszyscy villani są nieciekawi (albo tak ciekawi) jak ich motywacje. I dlatego Joker Nolana jest nie tylko wybitny bo grał go Ledger, ale przede wszystkim dlatego że nie miał motywacji. Był czystym złem, czystym chaosem.
Nie jestem może do końca targetem tego filmu, ale liczyłam na coś bardziej wywrotowego. Bardziej osadzonego w naszym momencie. Mądrzejszego po prostu.