Nie wiem czy zabrać się za ten film więc mam pytanie. Czy ten film ma jakąś fabułę i sens, czy jest
tylko zlepkiem dziwnych (mniej lub bardziej) artystycznych scen?
elementy spojlera
Pewnie już spóźnione, ale...
Zdania są podzielone, dla jednych będzie to zbitka wkurzających, rozmytych obrazów-dłużyzn, z których nie wynika nic. Osobiście uważam, że ten film ma fabułę, co więcej ciąg zdarzeń - jeśli uważnie oglądać i dodatkowo poczytać na ten temat - układa się w dość logiczną przyczynowo-skutkową całość (oczywiście nie zapominajmy iż mimo wszystko jest to film surrealistyczny).
Co do symboliki tego filmu - to chyba nie ma co dywagować - jest to obrazoburstwo i bluźnierstwo, chrześcijańskie symbole i motywy są tu powykręcane i zdeformowane, ubrane w stylistykę gore. Bóg popełniający samobójstwo, matka stymulująca jego członka, syn - wymiotujący paralityk, zatłuczony przez "wyznawców" (?)
Jeśli weźmiemy dodatkowo pod uwagę, że reżyser współpracował później np. z Marylin Manson - wszystko jest chyba jasne...
... choć pewnie nie do końca ;)
Ten film w żadnym wypadku nie ma nic wspólnego z gore!! Wspominasz o tym, że to film surrealistyczny, żeby za chwilę interpretować obraz przedstawiony w Begotten zupełnie "dosłownie".
oczywiście że ma wspólnego z gore - jest krew, wymiociny i sperma - chcesz czegoś więcej? To, że film jest surrealistyczny nie znaczy że zaraz o niczym. Filmy Benuela przykładowo nie były o niczym.
I nie zinterpretowałem filmu dosłownie - napisałem, że jego symbolika jest dla mnie oczywista, nie ma tu żadnej "dosłownej" interpretacji.
Powiem tak- filmy surrealistyczne nie są raczej znane z rozbudowanej linii dramatycznej, skomplikowanej fabuły i dobrego rozwoju psychologicznego postaci.