ja współczuję takim, którzy nie potrafią i przede wszystkim boją się wykroczyć poza kanon i kategoryzują świat, żeby poczuć się bezpiecznie.
z kolei ja współczuje tym łykającym wszystkie dewiacje gdy podepnie się pod nie jakąkolwiek interpretacje.
może czasami trzeba uzmysłowić sobie, że jednak inny punkt widzenia jest możliwy do osiągnięcia, bo na obecnym stanowisku nie widać nic poza linią horyzontu, co nie oznacza, że ona wytycza granicę rzeczywistości:)