Opinia publiczna i krytycy chwalą niemal jednogłośnie film montażowy Waltera Ruttmanna "Berlin: Symfonia wielkiego miasta". Uważa się go za wyraz nowej rzeczowości - kierunku w sztuce, którego zwolennicy zmierzają do penetracji "autentycznego życia". Dzięki temu filmowi Ruttmann stał się obok Hansa Richtera głównym reprezentantem niemieckiej awangardy filmowej. Pierwszy pełnometrażowy film Rottmanna dokumentuje 24 godziny powszedniego dnia w Berlinie. Podczas realizacji operatorzy pracowali niekiedy ukrytymi kamerami, by zarejestrować sceny nasycone autentyzmem. Następnie zdjęcia zostały zmontowane, korzystając po części z techniki nakładania. Ilustrowany muzyką Edmunda Meisela, fascynujący niepokornym rytmem obrazów, powstał portret Berlina, jako nowoczesnej, pulsującej życiem metropolii.
Płynie ten plastyczny, zręcznie zmontowany obraz, gra niczym symfonia, tylko Ruttmann nie jest dyrygentem najwyższego sortu. Te miastowe filmy są zbyt podobne.
Przyciąga fetyszyzmem mechaniczności, imponuje uchwyceniem miejskiej masy w nieustannym przepływie i klasowym uporządkowaniu naraz. Kino nieśmiertelne.