Nie jestem znawcą kina ani sztuki aktorskiej, ale "Bez przebaczenia" to dla mnie esencja aktorstwa. Brawurowe kreacje kwartetu Eastwood - Hackman - Freeman - Harris. Wszyscy grają jakby to miał być ich ostatni i najważniejszy film. Najlepszy zespół aktorski.
Gene Hackman, chociaż nie polubiłem jego postaci , urósł w moich oczach do roli największego twardziela w historii kina. Żaden Batman, Hulk , czy Hellboy nie mogą się z nim równać.
Wspaniały pojedynek charakterów w scenach, w których pojawia się z Richardem Harrisem.
Zgadzam się. Rzeczywiście to jeden z tych obrazów gdzie aktorstwo jest na najwyższym poziomie,dojrzałe, dopracowane, będące kunsztem tych uznanych nazwisk. Gra Hackmana budzi emocje, jego postać jest niejednowymiarowa mimo iż jest uosobieniem nieprawości, bezwzględności i skrzywionej sprawiedliwości.Fakt: kwintesencja prawdziwego aktorstwa.