Z ręką na sercu mogę stwierdzić, że jest to jeden z moich najlepszych filmów jakie dotąd oglądałem. Eastwood świetny pod każdym względem. Freeman wale nie gorszy. Nie ukrywam, że obydwóch tych panów bardzo, bardzo cenię. Film niepowtarzalny i dla mnie kultowy. Obowiązkowa pozycja dla każdego kinomana. Ośmielę się nawet stwierdzić, że gdyby startował w tegorocznych Oscarach to byłby zdecydowanym faworytem (Chicago? Godziny? hahaha!).