Właściwie do dzisiaj nic ciekawego w tym gatunku nie powstało (pomijam takie wariacje westernowe jak "Truposz" Jarmuscha i "Brokeback Mountain" Lee), więc dziełem Eastwooda warto się delektować. Świetnie zagrany, mroczny, niejednoznaczny - reżyser jak mało kto w jego fachu wie, jak kręcić dobre kino spod znaku kapeluszy i Dzikiego Zachodu. Ja widziałem "Unforgiven" bodaj ze trzy razy i z pewnością kiedyś do niego powrócę. Prawdziwy majstersztyk, z wbijającą w fotel sceną finałową na czele.
polecam sprawdzic Bezprawie z Costnerem i Duvallem naprawde udany niedoceniony Western.
Dzisiaj puści go TVP, więc z chęcią przekonam się, jakiej jakości jest to western. Szczerze mówiąc, nie jestem fanem Costnera zarówno jako aktora jak i reżysera, ale film przekreślać z góry nie obejrzawszy go, byłoby zwykłą głupotą.
Pozdrawiam.
Moim zdaniem ostatnim wielkim westernem był "Tombstone" z Val'em Kilmer'em, Kurt'em Russell'em, Sam'em Elliot'em i Michael'em Biehn'em, który ukazał się rok po "Bez przebaczenia" czyli w 1993 roku. Pozdrawiam.
Nie zapominajcie o "Wyatt Earp", który moim zdaniem również jest rewelacyjnym westernem. Jeśli ktoś nie widział, a lubi ten gatunek, to gorąco polecam.
Powstały jeszcze takie filmy, jak właśnie wspomniany wyżej "Tombstone", rewelacyjny zresztą, czy "Zabójstwo Jesse'ego Jamesa przez tchórzliwego Roberta Forda" (nie widziałem jeszcze, ale zamierzam to nadrobić), jednak to rzeczywiście "Bez przebaczenia" jest ostatnim wielkim gigantem westernu.