PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1241}

Bez przebaczenia

Unforgiven
1992
7,9 95 tys. ocen
7,9 10 1 95063
8,3 62 krytyków
Bez przebaczenia
powrót do forum filmu Bez przebaczenia

Wczoraj obejrzałem go po raz pierwszy. Oczekiwania miałem lekko mówiąc rozbuchane i się trochę rozczarowałem. Prześledziłem z grubsza wątki aby znaleźć uargumentowane opinie zachwalające film i miałem z tym lekki problem. Rozumiem zachwyty w kontekście rozgłosu jaki ten film zdobył, ale skąd się one biorą? Czy fabuła była wyśmienita? Czy film wniósł coś nowego do gatunku? Czy postać Eastwooda była przekonująca? Jaki element filmowego rzemiosła pozwala traktować "Bez przebaczenia" jako dzieło wybitne? No kurde, nie znalazłem. Można powtarzać frazesy że siłą filmu jest brak wyraźnej granicy między dobrem i złem, co w westernach nie jest często spotykane, ale to troche zbyt mało. Może nie rozumiem tego "dzieła"? Ale w sumie co w nim jest do rozumienia? Wszystko jest wyłożone dobitnie, co tylko obniża wartość filmu z żenującą wręcz ostatnią narracją przy zachodzącym słońcu.

No, wykażcie się!

ocenił(a) film na 10
Barabarasz

Ja również wczoraj obejrzałem ten film po raz pierwszy i mimo, że nie powalił mnie być może na kolana moje oczekiwania w większości się spełniły.

,,Czy fabuła była wyśmienita?''

Fabuła była przede wszystkim ważna. Po pierwsze dlatego, że jest to jeden z filmów, które najwyraźniej zrywają z tradycyjną mitologią westernu i dzikiego zachodu. Jeśli więc chodzi o gatunek jak i ogólnie o kino film był/jest pod tym względem przełomowy. Poza tym sama historia o ludziach, o ich życiu, o tym jak radzą i jak radzili sobie ze światem w jakim przyszło im żyć kryje w sobie moim zdaniem wiele znaczeń. Mamy tutaj wątki mówiące o samoakceptacji, dostosowaniu się człowieka do panujących reguł, godności itp. Nie będę więcej o tym pisał, gdyż moim zdaniem każdy dostrzeże w opowieści to co chce dostrzec jednak uważam, że fabuła jest jednym z najmocniejszych elementów tego filmu.

,,Czy film wniósł coś nowego do gatunku?''

Jak już wcześniej napisałem zdecydowanie tak. Jeden z filmów, które (może nie najwyraźniej) aczkolwiek dość wyraźnie zrywają z tradycyjną mitologią westernu. Zauważ, że świat,w którym żyją bohaterowie nie jest jednoznaczny. Sam zauważyłeś, że brak tutaj wyraźnej granicy pomiędzy dobrem, a złem. Sam udzielasz więc sobie odpowiedzi na to pytanie. Nie jest to typowy western z wrednymi bandytami i szlachetnym szeryfem. Wydaje się, że jedyne co pozostało ze świata dzikiego zachodu to krajobrazy i miejsca.

,,Czy postać Eastwooda była przekonująca?''

Trudno powiedzieć. Nie wiem czy słowo przekonująca jest tutaj odpowiednie. Być może sama końcówka była lekko przerysowana, wyolbrzymiona. Jego przemiana nie wydawała mi się rzeczywiście do końca wiarygodna. Jednak patrząc z drugiej strony była konieczna dla przebiegu fabuły i ogólnego wydźwięku finału. Postać ciekawa, na pewno intrygująca. Czy przekonująca? Myślę, że każdy powinien zadecydować sam czy taka była dla niego ta postać.

,,Jaki element filmowego rzemiosła pozwala traktować "Bez przebaczenia" jako dzieło wybitne?''

Moim zdaniem genialny scenariusz, wybitne aktorstwo, świetna reżyseria. Oczywiście są to opinie czysto subiektywne i każdy może mieć własne zdanie jednak skoro pytasz odpowiadam co dla mnie czyni ten film może nie wybitnym, ale na pewno bardzo dobrym obrazem (najlepszym w dorobku Eastwooda). A to czy wszystko było wyłożone rzeczywiście, aż tak dobitnie i czy ostatnia narracja była aż tak mega żenująca jest kwestią gustu.

Pozdrawiam!



adriano

To spróbujmy jeszcze raz.

,,Czy fabuła była wyśmienita?''

Właśnie, czy przełomowa? Czy inne filmy nie zrywały z tradycyjną mitologią "dzikiego zachodu"? Weźmy choćby "15.10 do Yumy" czy filmy Sergio Leone. W westernach już dawno odchodzono od tradycyjnego czarno-białego podziału. "Dostosowanie się człowieka do panujących reguł" czy "godność" są elementami wszystkich filmów, choćby klasy B, "samoakceptacji" z kolei w tym filmie nie zauważyłem, właściwie to zauważyłem jej brak.
Poza tym Eastwood wpadł w pewną manierę prowadzenia akcji filmu dosyć schematycznie z nieschematyczną końcówką, która paradoksalnie już w drugim jego filmie stała się dosyć przewidywalna.
Fabuła mi się w sumie nie klei. Psychologiczna warstwa wydaje się niedopracowana. Trudno wyobrazić sobie zaproponowane przez Eastwooda zachowania bohaterów w realnym świecie. Brutal broni czci nieznanych dziwek, z kolei szeryf jednym razem okazuje wspaniałomyślność, drugim razem jest bezwzględny.

,,Czy film wniósł coś nowego do gatunku?''

No właśnie nie, nie wniósł. O filmie było głośno po premierze i po gali oscarowej. Z perspektywy tych kilkunastu lat konkurencji z klasykami gatunku już nie wytrzymuje.

,,Czy postać Eastwooda była przekonująca?''

Sam powątpiewasz. Logicznie rzecz ujmując, nie przekonała nawet "Akademii", która tej roli oscarem nie nagrodziła wbrew rozbuchanej wówczas mody na Eastwooda.

,,Jaki element filmowego rzemiosła pozwala traktować "Bez przebaczenia" jako dzieło wybitne?''

Wybitna gra aktorska - Hackman zaiste zagrał na swoim poziomie, choć oscara dałbym mu za inne role. Poza tym idąc tym tropem np. oscar dla Hudson nie czyni z Dreamgirls filmu wybitnego. O Eastwoodzie było już wcześniej.

Co do odwiecznego argumentu subiektywności odbioru jest on nie do obalenia. Jednym podoba się "Robocop" innym "Bez Przebaczenia". I niech już tak zostanie

ocenił(a) film na 10
Barabarasz

To chyba pierwszy western utrzymany w tak mrocznej konwencji. Spójrz chociażby na kwestie zabijania - nie jest to zwykłe trach pach jak w filmach Leone'a. Mnie osobiście sceny śmierci mroziły krew w żyłach.
Film dostał Oscara z poważne podejście do tematu i tyle w tej kwestii.
8/10 z mojej strony.

ocenił(a) film na 10
Barabarasz

To co jest wybitne w "Bez przebaczenia" to reżyseria i scenariusz, czyli to co najważniejsze w filmie. Film jest na swój sposób przełomowy jeśli chodzi o western, bo po pierwsze jako jeden z dwóch filmów przyczynił się do, przesadnie mówiąc, renesansu tego gatunku, po drugie jest jednym z najmroczniejszych i najpoważniejszych westernów jaki powstał i po trzecie ten film wprowadził swój gatunek na poziom wręcz filozoficzny. Przecież to świetnie opowiedziana i zrealizowana przypowieść o starych, złych i podłych ludziach, którzy coraz częściej zastanawiają się nad tym ile zła wyrządzali innym ludziom w przeszłości. Jednocześnie pokazuje, że z prawdziwą naturą własnego "ja" trudno zerwać, co dobitnie pokazują ostatnie minuty filmu. To film o istocie zabijania, przyprawiony niezapomnianym klimatem, no i moim zdaniem jedną z najlepszych scen finałowych w historii westernu. Postać Munneya (Munny'ego?) bez względu na wątpliwy talent aktorski Eastwooda jest według mnie przekonująca. To portret podłego, złego typa, któremu dane było mimo wszystko zaznać trochę miłości i nawet założyć rodzinę. To portret prawdziwy, choć z lekkim przebłyskiem prawości, co jest nieodzowną cechą charakteru "tego dobrego" bohatera westernu. Tradycji stało się zadość :]

ocenił(a) film na 6
_Pablos_

Jak to jest wybitny scenariusz to Clint chodzi do przodu, a nie w bok. Ten film to kolejny zawód z TOP100. 6/10.

ocenił(a) film na 8
Barabarasz

Film powstał w okresie, gdy western był umierającym gatunkiem filmowym. Clint chciał tym filmem wskrzesić westerny. Zawarł w fabule, reżyserii itd, wszystko co najlepsze w historii gatunku. Westerny z których czerpał pełnymi garściami opierały się zawsze na walce zły kontra gorszy (pomijając obrazy typu np. Rio Bravo i poboczne - nieskazitelny kontra zły), honorze (nawet tym dziwnie postrzeganym) i zasadzie oko za oko.
Trudno w westernie oczekiwać jakichś nowatorskich scenariuszy ani tym bardziej żeby wnosić coś nowego do gatunku (no chyba, że Wild Wild West?). Ale to już nie jest western.
Dla mnie dziełem wybitnym jest choćby dlatego, że miał wskrzesić gatunek a paradoksalnie stał się przysłowiowym gwoździem do trumny. Bo ciężko powiedzieć, że westerny mają się dobrze.

ocenił(a) film na 10
Barabarasz

Nie chce mi się czytac tych waszych wypocin, więc wypowiem się tylko do tego co napisał założyciel tematu. Śmieszne jest to szukanie czegoś w jakimś w filmie bo np. jest uznawany za arcydzieło itd. Ogólnie śmieszne te wypociny tego krytyka-rzemieślnika:)

Mam tylko jedno pytanie. Czy Ty byłbyś w stanie pociągnąc za spust?

ocenił(a) film na 9
Barabarasz

Hmm... weź wszystkie westerny jakie kiedykolwiek widziałeś i porównaj z tym. Jest różnica? A więc właśnie odkryłeś to czego szukałeś :)

Właśnie tak mógł wyglądać prawdziwy dziki zachód, nikt nie jest dobry ani zły, nikt nie jest bohaterem i każdy boi się śmierci. Węszysz za groszem, wpadasz w kłopoty, zabijasz, kosisz szmal i wracasz założyć swój pierwszy interes. American dream ;)

seastian

W zasadzie jak odniosę "Bez przebaczenia" do innych znanych mi westernów to przegrywa zarówno z klasykami lat 50-tych czy 60-tych, takimi jak "W samo południe", "15.10 do Yumy", czy "Butch Cassidy i Sundance Kid", przegrywa z przewrotną wizją Dzikiego Zachodu Sergia Leone, przegrywa również chociażby z "Tańczącym z wilkami". Eastwood próbuje niby wyjść poza klasyczną konwencję wyrazistych bohaterów, ale w efekcie tworzy postaci przerysowane w obie strony, wychylające się jak wahadło z jednego maksimum do drugiego.
Zabieg ten powielił ostatnio w "Gran Torino", co filmowi na pewno się nie przysłużyło.

ocenił(a) film na 10
Barabarasz

Barabasz na jakim ty świecie żyjesz? obudź się

ocenił(a) film na 10
Barabarasz

Barabasz na jakim Ty świecie żyjesz, obudź się

Dude_

Ale o co chodzi? Precyzyjniej proszę.

ocenił(a) film na 10
Barabarasz

Chodzi mi o to że ludzie nie dzielą się tylko na dobrych i złych. A ten film własnie genialnie to pokazuje. Co nie znaczy że inne westerny są złe. Wszystkie które wymieniłeś z "Tańczącym z wilkami"! na czele są bardzo dobre, ale to po prostu inna historia innych ludzi, a dla mnie najbardziej docierająca. I jeśli wyobrażam sobie życie w tamtych czasach to raczej tak jak w tym filmie a niżeli by w takim swiecie z filmów Johnny'ego Wayna:)