Pobawmy się (ale na luzie,bez zbędnego wymądrzania i haseł,że tego się nie da porównać) KTO BYŁ WASZYM ZDANIEM LEPSZY/KTO MIAŁ TRUDNIEJSZĄ ROLĘ?
Dla mnie jednak CAGE.A więc póki co 1:0 dla Cage`a.
cage zagrał lepiej ...to moge napisać ale czy miał trudniejszą role ..travolta też sobie radził
Oni obaj genialnie zagrali siebie nawzajem.
Ja daje na remis z + dla Cage, bo mam słabość do niego.
Dla mnie również Cage. Może dlatego, że po prostu bardziej go lubię. Zwłaszcza za to, że zagrał u wybitnych reżyserów (Lynch'a, Figgis'a, R. Scott'a)
Trudniejszą rolę? - raczej nie będzie łatwo tego ocenić. Ja bardziej lubię Cage'a, więc w pojedynku Cage - Travolta, Cage wygrywa. Ale szczerze mówiąc to myślę, że po zamianie ról lepiej grał Travolta (był świetny jako Castor Troy w ciele Archera), Cage zbyt często robił minę zbitego psa.
Jestem pewien, że trudniejszą rolę miał Cage. Bardzo lubie obu lecz Travolta zagrał lepiej "nie swoją skurę" niż Nicolas, który właściwie był "bardziej" głównym bohaterem bo przez większość filmu pozytywnym. Widziałem ten film ze sto razy i znam go na pamięć(to tak na marginesie :)
wg mnie dużo lepszy był John, który znakomicie poradził sobie z rolą czarnego charakteru.
Dokładnie tak - obaj hitmeni radzili sobie doskonale.. nie wiem dlaczego, uważałem, iż to rola Johna była trudniejsza.. . Jednakże rolę Nicolasa również podziwiam z dokładnie tym samym uwielbieniem.. wiecie to wszystko przez to "pomieszanie" twarzy.. Aczkolwiek kreacje obu postaci są norrisowe równie jak travoltove i cage'owe. Jak dla mnie 4:0 autorami goli byli Cage x2 i Travolta x2
Czarne charaktery są zdecydowanie ciekawsze i lepiej zagrane, więc Travolta (Cage dobry ale nic wyjątkowego a Travolta to znakomity szaleniec)
Zdecydowanie Travolta podobał mi sie bardziej
Ale jak zobaczyłam Cage'a w sutannie to się uśmiałam :D
Bezdyskusyjnie Cage! Rewelacyjnie zagrał schizy Archera po zmianie twarzy, a jako Castor był bardziej 'zły'
Bezdyskusyjnie Travolta! Jego rola ujarzmionego tatusia byla po prostu genialna! Widac bylo moc drzemiaca jego charakteru doslownie w kazdym ujeciu. To jest klasyczny przyklad bad guya, ktory urzeka, fascynuje i oniesmiela damy. Nawet te zapajęczone jak jego żonka. :)
co do opinii że John zagrał świetnie zły charakter zupełnie się zgadzam ale warto również zauważyć moim zdaniem świetną wręcz grę złego charakteru przez Cage'a szkoda tylko że zawsze musi grać jakiś przymułów bo myślę że byłby genialnym wyborem na zły charakter...ten błysk w oku nie każdy to ma (patrz scena na lotnisku). czyli remis 1:1 :P
wg mnie rola złego nie pasuje do CAGE.A a do Travolty idealnie wiec po zamianie grali praktycznie "swoje" choć w filmie była to zamiana dla mnie leszt zawsze bedzie travolta chyba tak mi już zostanie ale to przez Tarantino.
Travolta - dużo lepszy. W każdej scenie jako ''tatuś'' był bezcenny. Cage bardzo sie starał, chyba za bardzo momentami był niezamierzenie komiczny, ale ten typ tak ma;)
Btw. Cage świetnie wypadł w roli świra, szkoda, że nie dostaje więcej takich ról...
zgadzam się z powyższym - w pierwszej fazie filmu, gdy Cage grał świra grał wręcz rewelacyjnie, potem jakby za bardzo przejął się swoją postacią, jaki on bidny i skrzywdzony i jak juz tu tez wspomnieli zbyt czesto robil twarz "zbitego psa" - Travoltra jako ciemny charakter bez udziwnien zagral dobrze - a Cage jak sie na niego patrzylo, bylo widac ze jest psychopata! ;p
Ja stawiam na Cage'a. Bardzo lubię tego aktora i naprawdę genialnie zagrał dwie kompletnie różne postacie. Travolta to też świetny aktor, ale z tego pojedynku zwycięsko wyszedł Cage.
dla mnie Cage...miał doprawdy trudną rolę choć i Travolta nie pozostawał daleko z tyłu