Bezdroża

Sideways
2004
6,9 20 tys. ocen
6,9 10 1 19644
7,5 28 krytyków
Bezdroża
powrót do forum filmu Bezdroża

to jakiś żart ?

ocenił(a) film na 2

Takie z tego kino drogi jak z "Nagiej Broni" dramat... Prawdziwe kino drogi to nieustanna droga i postoje z ciekawymi miejscami, przewrotnymi dialogami a przede wszystkim spotykanymi ciekawymi osobami. Tutaj nie czuć tej jazdy, pięknych krajobrazów, tego motelowego przydrożnego klimatu - jest za dużo statyki, nudnych scen w pomieszczeniach i popisów aktorskich a za mało samego filmu ...

Z kina drogi polecam "Prostą historię", "World's Fastest Indian", polskiego "Trzeciego", czeską "Jazdę", "Pojedynek na szosie"... to są PRAWDZIWE filmy drogi, a bezdroża to zwykły film obyczajowy

ocenił(a) film na 4
krevek

Też właśnie męczę ten film Wieje nudą chyba idę spać szkoda zarywać nocy

ocenił(a) film na 2
ewefilm

ja to sie od wczoraj nakręcałem na ten film a nawet przez myśl mi nie przeszło że zmarnuje wieczór, tak go wszyscy polecali

ocenił(a) film na 4
krevek

No to podobnie jak ja Już dawno mi go znajomi z pracy polecali i ja po raz kolejny im uwierzyłam, chociaż jeszcze nigdy nie spodobało mi się nic co mi polecili Reguła została potwierdzona więc odtąd omijam filmy, które im się podobały :] dobrej nocy

użytkownik usunięty
krevek

Hej Sith, a kto ci powiedział że to kino drogi?
A poza tym kino drogi jest gatunkiem już wyeksploatowanym i tak zamkniętym w swoim schemacie że trudno coś nowego w tym temacie wymyślić.

Bezdroża to nie jest "zwykły film obyczajowy", to znakomity film obyczajowy.
Swiadczą o tym zarówno nagrody jak i dobre opinie tej bardziej rozgarniętej części widzów.
Film ani na chwilę nie zaciąga nudą.
Jesli nie lubicie filmów obyczajowych to po co je oglądacie?
Ja nie palę papierosów żeby sie przekonać że mi nie smakują bo już o tym wiem.

ocenił(a) film na 2

1. Bardzo uprzejmie Cię proszę o wskazanie w mojej wypowiedzi słów wskazujących na to że nie lubię filmów obyczajowych. Bo lubię (dobre) filmy obyczajowe (i dramaty, nawet melodramaty). Więc analogia z papierosami kompletnie nie trafiona.
2. Że to kino drogi powiedziały mi 3 z 4 recenzji na Filmwebie które raczyłem przeglądnąć przed seansem + opis sugerujący ( zacytuję: "wyrusza w pełną zwariowanych i niesamowitych przygód podróż").

A odnośnie tego wyeksploatowania gatunku że ciężko coś w tym schemacie wymyślić - bzdura, przecież nowatorstwo to nie jedyny wyznacznik dobrego filmu. A dobry scenarzysta potrafi zrobić nawet w schemacie coś niesamowitego. Przykładem są westerny, choć w XXI wieku minęła na nie moda to popatrz przez ile dziesiątek lat wymyślano coś ciekawego w także wydawałoby się zamkniętym schemacie.

użytkownik usunięty
krevek

Umiem wyciągać wnioski z tego co widzę i skoro oceniasz świetny film obyczajowy oceną 2/10 to wnioskuję że najwyraźniej nie lubisz tego rodzaju kina. Chyba że twoja ocena to reakcja na to że poczułeś się oszukany przez Internet :) Tylko dlaczego jest ona wystawiana akurat temu filmowi? ;)
Recenzje zamieszczone na Filwebie juz wiele razy okazywały się niewypałami, co mnie nie dziwi, gdyż nie są pisane przez profesjonalistów o ile sie orientuję.
W recenzjach tego filmu pojawia sie też kilka razy uwaga że jest to mieszanka gatunków. Czyli coś czym właściwie współczesne kino i sztuka w ogóle stoi. A ty się uparłeś że chcesz zobaczyć kino drogi...

Jeśli mam dalej dyskutować na temat tego filmu to podaj jakieś konkretne argumenty dlaczego jest twoim zdaniem nudny/nieciekawy/niewart oglądania.
pozdrawiam

ocenił(a) film na 2

cieszę się że zwróciłeś uwagę na to że nie jest dyskusja na temat samego filmu (od tego są inne wątki na forum) tylko na temat tego czy to film drogi czy nie. Bo taki właśnie był mój zamiar, o tym chciałem dyskutować :)

I nie wiem czemu się upierasz na to że nie lubię filmów obyczajowych. Według mojego profilu mam 17 ocenionych obyczajowych z czego tylko 4 dałem ocenę poniżej 6. Jako że Filmweb ma problemy z oceną gatunków to jeszcze dodam, że w dramatach (sporo z nich to obyczajowe tylko źle skategoryzowane) mam 230 filmów a średnia to 7,42. Ten uważam za kiepski, ze względu na przede wszystkim okropnie nudny scenariusz ale jak już pisałem nie chcę tutaj dyskutować na temat samego filmu.
i pozdrawiam również :)

ocenił(a) film na 7
krevek

Różne są drogi tak jak różni ludzie, niestety (a może "stety"?) nie wszystkie drogi są pełne niesamowitych przygód i niezwykłych ludzi (co nie znaczy że nie wartych opowiedzenia), zresztą kto dla kogo jest niezwykły to już sprawa gustu; to jest film o facetach po czterdziestce dla ludzi po czterdziestce a może pięćdziesiątce... (oczywiście są młodsze wyjątki - jak ja :-) Tylko ta droga - tak jak w prawdziwym życiu - jest bez makijażu - czasem trochę nudna, trochę smutna, pełna bolesnych wspomnień, rozterek, rozczarowań. Ale piękne krajobrazy się pojawiają - no może to nie kanion Kolorado i nie Niagara ale spokojniejsze piękno, motele też są. Ten film może trochę odziera nas z marzeń i złudzeń co do drogi - kiedy tak by się chciało 'wsiąść do pociągu (wozu) byle jakiego i patrzeć jak wszystko zostaje w tyle' ale niestety wszytko co miało zostać jedzie z nami... Nie da się uciec od zobowiązań, zwykłego życia (narzeczonej i ślubu) w krainę marzeń i wiecznie pasjonujących początków, nie da się uciec od bolesnej prawdy że ktoś już nas nie kocha, nie wróci. Ta droga to czas by zmierzyć się z samym sobą, przyjąć "nieroszczeniowy stosunek do marzeń" (dzięki, Poniedzielski) wrócić i wziąć się za bary z życiem. Jednakże i z drogi która w swym zamyśle jest niestała i przemijająca można przywieźć coś stałego - może tylko upojne wspomnienia a może aż nadzieję na początek czegoś pięknego. Droga nie miałaby sensu gdyby nie prowadziła do jakiegoś celu, droga nie jest wyjściem, metodą na życie samą w sobie, podróż w tym filmie według mnie obrazuje przełomowe zmiany jakie zachodzą w życiu tych dwóch mężczyzn i w ich podejściu do niego; jeden wchodzi w spóźnioną dojrzałość uczuciową i stabilizację, nie bezboleśnie i nie bez oporu, drugi musi zerwać z nie odwzajemnianą miłością, żalem i złudzeniami, pogodzić się z porażką i zacząć wszystko od nowa, jeden uczy się konsekwentnie budować, drugi - burzyć to czego już nie da się uratować, odciąć od przeszłości. Dla obydwu to trudne i chwilami bolesne. Jadą razem ale tak jakby w przeciwnych kierunkach, a ich odmienność sprawia że mogą być sobie nawzajem pomocą. Film jest trudny dla nas, kinomanów rozpieszczonych gotowymi odpowiedziami i łatwymi wnioskami, szybką wciągającą akcją, wielkimi ekstatycznymi uczuciami, błyskotliwymi dialogami rodem z Dr House'a i całym tym makijażem prawdziwego życia jaki zazwyczaj oglądamy w większości ulubionych filmów. Ten film jest dla widza pracowitego i cierpliwego, dla miłośnika długich niespiesznych powieści, jego największą wadą a zarazem zaletą - że jest zbyt prawdziwy, a nie zawsze tego szukamy w kinie...

siedzaca LI

Nie dziwię się, że nikt nie podjął dyskusji pod tym postem. Idealne argumenty, zamykają usta. Świetna wypowiedź i bardzo dobrze przedstawiony sens filmu, przez wielu niestety niezrozumiany, stąd też te wszystkie głosy krytyki i narzekania na nudę.

ocenił(a) film na 2
ivaxxavi

Ależ spora część z tamtej wypowiedzi pasuje także i do "Prostej historii" która jest pełna nierozrywkowego gorzkiego charakteru, późno-życiowej refleksji opartej o cierpliwość i wysiłek widza. A jednak to "Prosta historia" posiada przebłysk geniuszu.

ocenił(a) film na 3
siedzaca LI

Chciałabym upewnić Państwa, że jestem osobą dość inteligentną, a przynajmniej na tyle, by zrozumieć problematykę filmu. Tylko że podobnie jak nie zawsze i nie każdego trudnych historii życiowych mam ochotę wysłuchiwać, takich też filmów niekoniecznie szukam. Gdy oglądam film, chciałabym zobaczyć historię człowieka dość silnego, by szedł przez życie z podniesioną głową mimo trudności, a nie jęczącego jak mała dziewczynka, obrażonego na cały świat. Czy mało w naszej codziennej rzeczywistości takich przygnębiających figur? Po 3/4 filmu wyłączyłam, bo czułam jak sama łapię ból istnienia. Nie jestem masochistką.
I zapewniam, nie wszycy idą tak ślamazarnie przez świat. I o ile wszystkich nas czasem życie przygniata, nie jest to powód żeby chodzić z nosem na kwintę i roztaczać wokół smrodek zgnilizny i rezygnacji. Dziękuję za taki happy end, skoro Paul Giamatti już na zawsze zostanie dla mnie twarzą chlaśniętą naleśnikiem, jak ktoś ładnie raczył to ująć.

ocenił(a) film na 9
krevek

Przed wielu laty widziałem w kinie żałosny film japoński o tytule "Safari 5000". W tamtym filmie jechali, wręcz pędzili na zabój - prawie cały czas! Zresztą, autorzy filmu niby-to fabularnego obficie posiłkowali się cudzymi zdjęciami dokumentalnymi z prawdziwego rajdu samochodowego Safari. Niestety, scenariusz był żaden, bo ponadgodzinna jazda samochodów przez sawannę i pustynię to absolutnie żadna fabuła. W sumie, beznadziejna nuda to była!

Dlatego ja jednak w filmach drogi ostrożnie podchodziłbym do proporcji pomiędzy jazdą a postojami. Postoje są w sumie ważniejsze. I wcale nie miałbym do bohaterów pretensji o wałęsanie się i wielokrotne wracanie z motelu do knajpy, potem do czyjegoś domu i z powrotem - w celu powtarzania spotykań z ciągle tymi samymi osobami, niekoniecznie zaś szukania nowych znajomości.
PS "The Straight Story" również uwielbiam.
PS #2 Czy oglądałeś argentyńskie "Akacje"?

ocenił(a) film na 2
Film_Polski

AD PS2: nie oglądałem, ale dzięki za info o filmie, z chęcią wklepię na listę "do obejrzenia" :)