Lubię oglądać filmy, w których czuję powód sięgania po kamerę. Marzieh Meshkini ma powód. Giną dzieci. Gina rodziny. I "Bezpańskie psy" nię są wydumką w stylu Stuhra czy psudofilozofią Zanussiego. Są brudem ze Wschodu. Meshkini pokazuje mi wstyd. Kila tysięcy kilosów stąd dzieci kradną by dostać się do więzienia. Do azylu spokoju. Film dla ludzi z głową. Znam ledwie kilka takich.
Też uwielbiam ambitne filmy, które pozostają w pamięci na dłużej, które zmuszają do myślenia.Z tym ostatnim jest coraz gorzej w młodym społeczeństwie.
Zgodził bym się z wieloma opiniami na temat Bezpańskich psów. Film porusza ważne tematy, skłania do refleksji z tym się zgadze. Ale czy ten film pozostaje długo w pamięci...może i tak ale na pewno nie w każdej. Jeżeli pozostanie coś w mojej pamięci to tematyka filmu, problem który jasno naświetla. Dodam że na tyle jasno że wcale nie trzeba być wielkim mędrcem aby go całkowicie zrozumieć...więc czy film jest dla ludzi z głową?....być może bardziej dla ludzi z wielką wyobraźnią...aby sobie cierpienie tych dzieci tak wyobrazić żeby po seansie bolały nas serca i oczy od płaczu. Ja niestety nie mam takiej wyobraźni...bezpańskie psy mnie nie wzruszyły...być może temu że jest to film fabularny a nie dokumentalny. Częściej podczas oglądania zamiast myśleć "jak to możliwe że w obecnych czasach takie rzeczy dzieją się jeszcze na świecie" myślałem jak taki film odbiera rasowy Amerykanin, patriota, pałający nienawiścią do wszystkich co choć trochę przypomina mu 11 września. Czy czuje zadowolenie czy smutek, a może nie wierzy że film jest na faktach. Była jeszcze jedna myśl która kłębiła mi się w głowie, że w Polsce jednak wcale nie jest AŻ tak źle:). A tak zupełnie poważnie jestem całkowicie świadom iż Clint2 ma racje...choć nie jestem najmłodszy to jednak nawet najznakomitsza treść filmu, nie jest mnie w stanie dogłębnie zaciekawić bez choć poprawnego wizualnego wykonania. Film pozostaje tylko dla mnie egzotyczna ciekawostką, która przedstawia jakże ciekawą kulturę, trudne problemy i rzemiosło kinematograficzne z bliskiego wschodu.
Zgadzam się z opinią, że ten film jest "brudem ze Wschodu". Sytuację w Afganistanie ukazano tam w sposób bezkompromisowy. Oglądałem i zastanawiałem się, jak to możliwe, że ludzie w XXI wieku żyją w tak tragicznych warunkach. Bardzo podobała mi się postać Gol Ghoti. Wydawała się taka niewinna, nie do końca świadoma tego, co dzieje się wokół niej, ale jej oczy w niektórych momentach mówiły zupełnie coś innego. Warto obejrzeć jako alternatywę dla kina hollywoodzkiego. Polecam.