MIłOśNICY UNDERWORLDóW, SZYBKICH I WśCIEKłYCH ITP NIE POWINNI TEGO OGLąDAć
szczerze mówiąc- film jest całkowicie beznadziejny. Fabuła rodem z cyklu okruchy życia, postaci sztampowe i przerysowane. Film płytki. Jeśli cała głębia filmu miała opierać się na czarno-białej taśmie i niedopowiedzeniach to zaczynam wątpić w kino.
"Film płytki." "całkowicie beznadziejny." ?!
Film jest wtedy płytki, kiedy wszystkie emocje dostarczane widzowi wypływają np. z samej muzyki granej przez orkiestrę symfoniczną...(przykład? all z produkcją usa..) W "Białej..." " artystyczna "powściągliwość" twórców na pewno razi, ale dobrze napisany scenariusz i dobrze opowiedziana historia nie potrzebuje , tych wszystkich upiększaczy, aby wzruszać... Fenomen filmu nie opiera się na cz-b obrazie, ona po prostu nie potrzebuje koloru, aby hipnotyzować zachwycać ludzi...
Widzisz, mnie nie zahipnotyzował, wręcz wynudziłam się jak mops. Co do budowania emocji przez muzykę- zależy kto jeszcze napisał ją i do jakiej produkcji.
Nie chodzi o powściągliwość twórców- to akurat jest największym plusem filmu, minimalizm w pokazywaniu emocji chyba najbardziej mi się spodobał.
Co do samej fabuły- jest prosta jak budowa cepa- i nie urzeka w swej prostocie. Schematyczność aż razi przy tym nie jest to "artystyczny" schemat jak u Eastwooda.
A już postać narratora- harcerzyka, nauczyciela o dobrym sercu, który oczywiście pochodzi z innej wioski, na własną rękę bawi się w detektywa, ale oczywiście patologiczne społeczeństwo nie pozwala odkryć mu "prawdy".
No proszę, ja oczekuję od filmu czegoś więcej niż podanie na tacy patologicznej codzienności, której najgłębszym fragmentem jest czarno biała taśma korespondująca z wizją białego na zewnątrz a czarnego wewnątrz społeczeństwa.
Widzisz, mnie nie zahipnotyzował, wręcz wynudziłam się jak mops. Co do budowania emocji przez muzykę- zależy kto jeszcze napisał ją i do jakiej produkcji.
Nie chodzi o powściągliwość twórców- to akurat jest największym plusem filmu, minimalizm w pokazywaniu emocji chyba najbardziej mi się spodobał.
Co do samej fabuły- jest prosta jak budowa cepa- i nie urzeka w swej prostocie. Schematyczność aż razi przy tym nie jest to "artystyczny" schemat jak u Eastwooda.
A już postać narratora- harcerzyka, nauczyciela o dobrym sercu, który oczywiście pochodzi z innej wioski, na własną rękę bawi się w detektywa, ale oczywiście patologiczne społeczeństwo nie pozwala odkryć mu "prawdy".
No proszę, ja oczekuję od filmu czegoś więcej niż podanie na tacy patologicznej codzienności, której najgłębszym fragmentem jest czarno biała taśma korespondująca z wizją białego na zewnątrz a czarnego wewnątrz społeczeństwa.
Nic sie nie przejmuj tym kolesiem, uznaje się za największego znawcę kina, każdego zgnoi jak ocenia inaczej, a sam na forum zachwala takie ścierwa jak choćby Dziura w sercu czy równie marnego Antychrysta. W wątku który rozpocząłem zakończyłem dyskusje bo z chamami nie mam zamiaru toczyć dyskusji (de facto nie mówiąc nic o filmie tylko o jego zna(f)stwie kina, Tobie też polecam!
panie żenada... jakbyś tego nie zanotował - to ja zakończyłem z tobą dyskusję :]
Co ten internet uczynił z tym światem! O tempora... byle mimoza może sobie nazywać publicznie "ścierwem" dzieła twórców, którym mógłby ewentualnie buty czyścić i czuje się z tym świetnie. Jadąc moim ulubionym cytatem z wielkiego klasyka: "nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów, dopóki nie poznałem internetu". Ale ale... może cię to pocieszy, a może zmartwi - wynurzenia milczącej owieczki (jaka szkoda, że treść tego nicka nie przekłada się na rzeczywistość) są chyba jeszcze głupsze od twoich :)