Biała wstążka

Das Weisse Band - Eine deutsche Kindergeschichte
2009
7,5 32 tys. ocen
7,5 10 1 31835
8,1 37 krytyków
Biała wstążka
powrót do forum filmu Biała wstążka

Film-wymuszacz. Wymuszacz skupienia. Odpowiedniego stanu skupienia wymuszacz. Ale jednocześnie: film-oszust.

Najbardziej zabawne są recenzje - krytyka sobie żyje w swoim świecie i ze śmiertelną powagą sobie sytuuje "wstążkę" jako głos w debacie o korzeniach zła. Czytaj: nazizmu. Jeżeli tak, sz.p. krytyka strzela sobie w stopę i rykoszetem wali też w kuper Hanekemu, który prawdę mówiąc, sam współprodukuje takie interpretacje.

Bo gdyby fenomen ludobójczego wieku XX usiłować wyjaśniać w ten sposób w 2009 roku (jako wypadkową rygorystycznego modelu pedagogicznego, resztek ustroju feudalnego, a zwłaszcza religijnej kindersztuby i kultu Ojca - a właściwie: Pana Ojca, Herr Vater - i powstałej w wyniku tego pozornie pozbawionej uczuć niemieckiej mentalności), to ja dziękuję, fuck, dziękuję stokrotnie - i wypadam za burtę.

Wolę "Białą wstążkę" odczytywać jako dowód na coś zupełnie odwrotnego: na częściową przygodność konstruowania się tej tożsamości, jako nierozwikłaną zagadkę, której się za diabły nie rozwiąże - tak jak Haneke nie rozwiązał zagadkowych wydarzeń w wiosce. I skazał nas na domysły.

Właśnie dlatego trzeba przyswoić ten film. Bo inaczej, będzie to kolejny film-oszust, niestety.





ocenił(a) film na 7
grzez

myslisz ze bieg historii, wydarzenia, dzieja sie przypadkowo?

użytkownik usunięty
grzez

Ależ proszę bardzo, skacz za burtę, ale opisana przez Ciebie interpretacja jest raczej tą wiodącą wśród krytyki i, jak słusznie zauważyłeś, sam Haneke raczej ją przyklepuje. Teza o wzajemnym sprzężeniu nazizmu oraz ducha protestantyzmu i silnie patriarchalnego modelu społecznego zorganizowanego wobec ślepego kultu autorytetu nie jest ani oryginalna, ani nowa. Formułowana wielokrotnie przez socjologów i filozofów jak Max Weber, Erich Fromm, Hannah Arendt etc. Wiele zbieżności można łatwo odnaleźć choćby podczas lektury "Rozmów z katem" Moczarskiego, w których biografia Stroopa, rówieśnika dzieci z Eichwaldu, obfituje w uderzające zbieżności. Choć należy podkreślić, że Stroop (jak również i sam Hitler oraz Himmler) wychowywany został w wierze katolickiej.

Społeczność Eichwaldu, który jest alegorią Niemiec, żyje w systemie, w którym ludzie ze sobą praktycznie nie rozmawiają, rozmowy dorosłych z dziećmi ograniczają się do wygłaszania kazań i karania, nie okazuje się praktycznie uczuć, ludzie żyją w stresie, za fasadą oficjalnych gestów kryje się agresja i nieżyczliwość. Liczy się tylko święta hierarchia i ślepe posłuszeństwo bez żadnych zachęt w stronę zadawania pytań czy samodzielnego myślenia. Takie społeczeństwo jest tykającą bombą, napięcie, które magazynuje się w ludziach wkrótce musi się wyładować pod postacią zła. I nieważne, kto to zło popełnia, bo winna jest tutaj sama struktura, w którą zaangażowani są wszyscy. Ona po prostu nie może działać tak jakby niektórzy (głównie ci na górze hierarchii) tego chcieli. Społeczeństwo wyobcowanych wzajemnie ludzi oparte na mechanicznym wypełnianiu żelaznych, odwiecznych zasad i konwenansów, pozbawione dialogu i miejsca na autentyczne więzi międzyludzkie, nie może długo istnieć, musi dojść do kataklizmu. Ja tak odbieram sens tego filmu i jest on jak najbardziej prawdziwy, nie jest to film-oszust.

ocenił(a) film na 8

DoktorAbraxas, częściowo zgadzam się z Twoją interpretacją, szczególnie podoba mi się zdanie "Takie społeczeństwo jest tykającą bombą, napięcie, które magazynuje się w ludziach wkrótce musi się wyładować pod postacią zła", dobrze powiedziane i bardzo prawdziwe.
ale moim zdaniem nie odnosi się to tylko do Niemiec i społeczeństwa niemieckiego i nie pokazuje w jaki sposób narodził się akurat nazizm (dlaczego, o tym pisałam w innym wątku). według mnie nie jest to alegoria Niemiec, tylko alegoria każdej społeczności/społeczeństwa a nawet i jednostki funkcjonujących na takich zasadach. i rzeczywiście, nagromadzone w ten sposób zło musi w jakiś sposób eksplodować.
ponadto Haneke pokazuje, a może raczej sugeruje, że są do niego zdolne także dzieci, powszechnie uznawane za wcielenie niewinności i czystości.
ale jak to sam reżyser powiedział, dzieci nie są ani diabłami, ani aniołami, to od dorosłych zależy w jakim pójdą kierunku. i "Biała wstążka" również ten problem znakomicie ukazuje. niby takie to oczywiste, a jednak wcale nie.

grzez

To jest tylko film. Nie sądzę, by Haneke uważał, że zna jedną prawdziwą przyczynę i oto ją przedstawia. Bo raczej każdy inteligentny człowiek się zgodzi, że jednej przyczyny nie ma, są ich setki, w rozmaitych wymiarach i natężeniach, które są nie do zestawienia i porównania ze sobą. "Biała wstążka" przedstawia jakąś tam tego część. Niewielką.

Ale je nie jestem za bardzo skory do takiego intepretowania filmów. Dla mnie to jest po prostu historia, świat, bohaterowie... Po prostu film. Film doskonały zupełnie nie dlatego, że dzieje się w Niemczech w 1914 r. Mi się ten scenariusz kojarzy z Faulknerem. Cholernie ciężki i cholernie w tej ciężkości fajny.

ocenił(a) film na 8
ogqozo

no dokładnie, na rzeczy wyczyniane przez Niemców w czasie II wojny złożyło się wiele elementów : wychowanie, tradycja,wydarzenia historyczne i pewnie masa innych, o których nie mamy bladego pojęcia.
a "Biała wstążka" dotyczy problemu znacznie szerszego, który według mnie można podsumować zdaniem o karze dla dzieci za grzechy rodziców; o ile dobrze pamiętam padło ono właśnie w tym filmie, może tylko brzmiało nieco inaczej.

parapet

My może nie mamy, ale są tacy którzy poświęcili swoje całkiem tęgie umysły i dorobek naukowy na poznanie owych elementów. Reżyser okazał się po prostu całkiem bystrym i oczytanym gościem który potrafił wytłumaczenie naukowe fenomenu nazizmu przerobić na całkiem sprawną fabułę.

Naprawdę polecam jako dopełnienie filmu przeczytanie "Ucieczki od wolności" Ericha Fromma.

ocenił(a) film na 8
chiapas

ale te tęgie umysły chyba się tu póki co jeszcze nie wypowiadały ;) a ja ich dzieł nie zgłębiałam, zresztą myślę że tego się do końca nie da zrozumieć, choćby nie wiem co.
ja i tak uważam że film dotyczy czegoś więcej niż tylko narodzin nazizmu.
a książkę dopiszę do swojej listy lektur do wypożyczenia ;)

grzez

Jeśli Haneke sam sięprzychyla do głoszenia teorii, że jest to fil o źródłach nazizmu, to byłoby to poniekąd dziwne. W filmie zimnym i skrępowanym Niemcom przeciwstawieni są gorący i "ludzcy" Włosi, którzy nie mają problemów z wyrażaniem swoich pozytywnych i negatywnych uczuć, a przypominam, ze z Włoch się właśnie faszyzm europejski wywodzi.

sesilia

To byli Polacy, nie Włosi.

sesilia

"Jeśli Haneke sam sięprzychyla do głoszenia teorii, że jest to fil o źródłach nazizmu, to byłoby to poniekąd dziwne."
Ten nieuk Haneke mówił, że to film o źródłach faszyzmu, nie narodowego socjalizmu.

"W filmie zimnym i skrępowanym Niemcom przeciwstawieni są gorący i "ludzcy" Włosi, którzy nie mają problemów z wyrażaniem swoich pozytywnych i negatywnych uczuć, a przypominam, ze z Włoch się właśnie faszyzm europejski wywodzi."
Nie rozumiem czemu używasz słów faszyzm i nazizm zamiennie, skoro to są dwie zupełnie różne ideologie. Faszyzm we Włoszech był tylko z nazwy, de facto Mussolini realizował zwykłą politykę interwencjonizmu państwowego, nie różniącą zbytnio od polityki współczesnych państw Zachodu. Korzeni faszyzmu zaś doszukiwać się należy w angielskim, średniowiecznym systemie cechowym, bo są podwaliny korporacjonizmu/syndykalizmu i skrajnego antykapitalizmu.