Próba znalezienia genezy psychologicznych problemów nazistów w tym filmie jest absurdalna. Nie można sprowadzać biografii i psychiki tylu ludzi do obrazu męczonych dzieci. Tłumaczyć powstanie skrajnej ideologii lub "klimatu społecznego" problemami garstki dzieci z jakiejś wioski, które były męczone przez konserwatywnych hipokrytów rodziców, więc teraz sie będą mścić poprzez nazizm.
Analiza społeczeństwa niemieckiego przed drugą wojną światową będzie z góry nieudana, bo potrzebny jest kontekst gospodarczy, polityczny, kulturalny a nie tylko psychologiczny. Zło nie powstaje tylko z powodu psychicznych dewiacji, zło jest inną interpretacją moralności, innym punktem widzenia, zło jest koniecznością, zło jest wypadkiem, zło jest pójściem na kompromis. Zło ma wiele obliczy i wiele genez. Nie można wysuwać teorii, że zbyt brutalne, konserwatywne wychowanie niemieckich dzieci sprzed 2 wojny światowej było początkiem ich buntu, a następnie faszyzmu czy nazizmu. Powtarzam się, ale dla mnie to takie maksymalne uproszczenie skomplikowanego problemu.
Film ma mnóstwo pobocznych wątków, które nie mają nic wspólnego z głównym i nie wnoszą nic do ideologii.
Przepełniony jednowymiarowymi postaciami(najczęściej negatywnymi).
Reżyser próbował nadać filmowi klimat beznadziei, schowanej urazy, hipokryzji, ogólnej moralnej zapaści, niekończącego sie pokazu krzywdzonych psychicznie i fizycznie dzieci. Przez dwie i pół godziny. W długich ujęciach. Bez kolorów(bo to artyzm w czystej postaci).
I udało mu się to, szkoda tylko, że taka skrajność to zabieg artystyczny kosztem obiektywizmu i realizmu.
Film jest na siłę pesymistyczny.
Wynudziłem się strasznie. Film jest pusty i długi.
Prawie zapomniałbym o komputerowym koniu na samym początku.(genialny reżyser nie pozwoliłby sobie na takie coś)