Już na pierwszy rzut oka widać, że film taniutki, czy też dyplomatycznie ujmując - z malutkim budżetem. Można się w nim czepiać bardzo wielu rzeczy, poczynając od pretensjonalnych efektów specjalnych po ociekające plastikiem dekoracje. Fabuła też prosta i to faktycznie już chyba by mogło tę produkcję zakwalifikować do miana tandety. Jednakże wraz z tą tandetą idzie całkiem fajnie potraktowanie przygody, podejście do całego tematu z dużym przymróżeniem oka. Reżyser doskonale wie, że tylko lekkim, zabawnym podejściem do całości - stowrzy coś co będzie się samo bronić... no i udaje mu się to. Jest to zarazem rzadkie zjawisko, szczególnie w produkcjach robionych bezpośrednio dla TV, że pewna kiczowatość, dość charakterystyczna np. dla większości seriali np.sci-fi czy akcji, potrafi się nieźle obronić i wywołać u widza dość pozytywne odczucia w odbiorze całości. Szczególnie dobrze w całości zapisują się aktorzy, właściwie właśnie dzięki ich całkiem przyzwoitej postawie, zabawnym scenkom i dialogom, które odgrywają - Bibliotekarza można odbierać ze szczerym uśmiechem.