Nie jest to fabuła w pełnym tego słowa znaczeniu – nie śmieszy tu sama historia tylko pojedyncze gagi, które próbowano skleić do kupy w jakąś historię ale efekt jest niezbyt interesujący. Motywy powtarzają się kółko, wszystko jest naciągane i co najstraszniejsze – nie bawi samo w sobie. Na dodatek jest nudne: kogo ma interesować historia człowieka, któremu nic nie wychodzi?
Za to same gagi – mistrzowskie. Kipiące od świeżości i pasji. Począwszy od gry w orkiestrze, na przeszukiwaniu więźniów na podwójnym napadzie kończywszy.
Ulubiony cytat: „Była niesamowita! Po kwadransie chciałem się z nią ożenić. Po półgodzinie zdecydowałem, że jednak nie zabiorę jej torebki”.
7/10