Taka ultra brutalna wariacja na temat "Teoremy " Pasoliniego. Tylko że tam niespodziewany gość uczy bandę nudnych burżujów jak stać się szczęśliwym łamiąc zasady których się dotąd trzymali, a tutaj już mamy rodzinkę bez żadnych zasad. Tak więc uczy tą uroczą familię że zamiast krzywdzić siebie nawzajem lepiej krzywdzić innych. Scen obrzydliwych i brutalnych tu mnóstwo, choć po kilku filmach reżysera już się przyzwyczaiłem do takich klimatów. Razi jedynie fakt że skomplikowane i magiczne dzieło Pasoliniego zostało tu bardzo uproszczone, a film zrealizowano zbyt tandetnie. No ale dla fanów reżysera będzie to i tak gratka.
PS. Piękna ta piosenka co leci na końcu.