(nie czytac jak ktos nie ogladal)
Ten Visitor Q to tak naprawde naprawial sytuacje w rodzinie. Tylko na swoj urojony dla nas sposob bo jezeli wziasc pod uwage kryteria jakim ta rodzina sie kierowala to mozna powiedziec ze dla nich to byla normalka w tym co tam sie dzialo. Poczatkowo widac ojciec z corka (ZLE) pierdut kamien w glowe od Visitora :] pozniej motyw gdy corka dalej chciala sie prostytuowac i Visitor jej uswiadomil ze jest to zle ;] i znowu pierdut kamien. Nastepnie Visitor pokazal tej zonie jak odczuwac "rozkosz" dzieki czemu ona stala sie pewniejsza i szczesliwsza (syn juz jej pozniej nie bil bo ona mu sie postawila - scena z nozem). Pozniej ojciec z synem naprawili stosunki ;P tzn. w sumie chodzi mi o to ze rodzice "wybili" oprawcow syna co dodatkowo poglebilo ich relacje plus jeszcze malzenstwo zblizylo sie do siebie po przez ta cale rzez i ta kobiete z "usciskow" ktorej zona wybawila meza :) Na sam koniec scena polaczenie roli matki/zony corka do piersi poniewaz jest jej dzieckiem a on poniewaz jest jej mezem. Acha a syn wreszcie dostrzegl co ma robic poniewaz juz nie ma podstawowego problemu;) ...a nad tym wszystkim czuwal Visitor Q
p.s. to sa tylko takie luzne przemyslenia na szybko napisane po obejrzeniu filmu :) jestem ciekaw waszych interpretacji :)
No w sumie można się z tym zgodzić. Też uważam że VQ zjawił się w ich rodzinie i pomógł w sposób adekwatny do zastanej sytuacji. Dorzuciłbym jeszcze, że VQ dawał miłość albo jej namiastkę np tuląc tego chłopaka czy jego matkę.
Hmmm... całkiem fajnie napisane. Visitor Q to jednak fajny film familijny :-) Hehehehe :-)
ja mysle nawet podobnie..i nie wiem na ile sluszne jest to co napisze ale moim zdaniem kluczowa postacia tego filmu poza samym visitorem jest matka. a wlasciwie klucz do calej fabuly moim zdaniem stanowi sie w jej milosci. wszystko zaczelo sie ukladac na koniec filmu..kiedy matka wrweszcie mogla zadbac o ta "rodzine" i to jest w zasadzie wg mnie calasymbolika tego mleka z jej piersi. no nie wiem.. moze to i niespojne.. ale takie mam odczucia po obejrzeniu tego filmu.
aha.. i jeszcze wspomne moze o tym.. ze tak naprawde w polowie filmu jeszcze..mialam ochote przestac ogladac "Visitora" ale potrzymalam jeszcze na wodzy swoje nerwy/zgorszenie (?) (bo nie ma co ukrywac.. bylam na poczatku LEKKO zniesmaczona) ale film po obejrzeniu calosci oceniam na 9tke;)
Miałem dokładnie to samo napisać. Też uważam, że matka jest tu kluczem. W pewnym sensie poprzez to mleko z piersi jak by od nowa odkryła, że jest kobietą, jest kimś. Ta jej przemiana w pewnym sensie zaczęła naprawiać sytuację w rodzinie - postawiła się synowi, okazała się kompetentna w pomocy mężowi (ten nawet mówi w wannie do Q, że taka nie była od ślubu).
Też nie byłem pewien, czy dotrwam do końca, w dość szybko zastanawiałem się nad wyłączeniem filmu... ale dałem radę i stwierdzam, że mi się podobał.
visitor q to był anioł :) - w pewnym momencie filmu naszło mnie takie skojarzenie i pozostało już do końca
nawet nie anioł a Bóg...ten film bardzo mocno nawiązuje do ''Teorema'' pasoliniego.
http://www.filmweb.pl/Teoremat,1968,o+filmie,Film,id=10092
Zgadzam się niemal w 100% z Twoją interpretacją. Dodam tylko, że Visitor chciał im coś wbić do głowy/wybić z głowy... i to dosłownie;)