Już w pierwszej scenie widać jaki poziom będzie przedstawiał ten film. Efekty żałosne, jak na ten wiek
postępu, już Titanic (kręcony w 1997) zawierał dużo lepsze, nie rażące w oczy widza, efekty
specjalne. Film zawiera wiele omyłek i marne dialogi. Ogólnie film pełen kiczu, o którym było tak
głośno, tylko, że to nic dobrego nie wniosło w jego odbiór.
Wiesz, sądzę że Titanic miał o wiele większy budżet niż Bitwa pod Wiedniem. Nawet biorąc pod uwagę upływ czasu i postęp technologiczny Cameron dysponował nieporównywalnie większymi środkami. Po za tym mam wrażenie że twórcom chodziło bardziej o swoje przesłanie (jakiekolwiek by ono tam nie było). Mnie aż tak kiepskie efekty nie przeszkadzały ale jestem w stanie je zignorować brak środków w filmie jeśli historia jest wciągająca. Tutaj niestety nie była.