Jeśli coś w tym filmie jest dobre, to chyba to, że się kończy...
JEST TO BODAJ NAJGORSZY FILM, NA JAKIM MIAŁEM OKAZJĘ PÓJŚĆ DO KINA!!!
Lubię historię, łudziłem się, że słaba ocena i niepochlebne komentarze pochodzą głównie od tych, którzy za tematami historycznymi nie przepadają. Ale nie! Ten film faktycznie jest tragiczny!
Zastanawia mnie tylko, dlaczego aktor pokroju Daniela Olbrychskiego zgodził się na wzięcie udziału w takiej szopce. Ma na koncie tyle dobrych ról, więc po co psuć sobie renomę? Jego kwestii z tego filmu dałby radę nauczyć się dzieciak w przedszkolu (i to po 20 minutach tłumaczenia, co ma zrobić). Otóż pan Daniel mówi ze trzy czy cztery razy "Feuer!" (albo "Fire!", ciężko powiedzieć).
Szyca widać zza Sobieskiego. Ma ładny wąs. I tyle na temat jego roli.
Bachleda Curuś uświadomiła sobie dzięki księdzu, że ma wielką misję do spełnienia. Liczyłem na jakieś rozwinięcie, a doczekałem się jedynie jak pomagając oblężonym, mówi jednemu z rannych, żeby poleżał sobie do jutra.
"Efekty" specjalne byłyby dobre być może w "Na Wspólnej", a nie w filmie, który pretenduje do miana superprodukcji! Przykro mi, ale jeśli nie ma się pieniędzy na film, nie ładuje się w podobne historie. Trzeba mieć do siebie trochę szacunku... Pierwszy przykład z brzegu - kto będzie miał nieszczęście oglądać ten film, niech przyjrzy się ostatniej scenie. Śnieg wali tak, że niewiele spoza niego widać. No i prawidłowo, w końcu jest grudzień. Tylko dlaczego leży on wszędzie tylko nie na ludziach, którzy stoją na dworze?
Niebo nad Wiedniem wygląda momentami jak tapeta znaleziona na googlach i to taka, która ma rozdzielczość przynajmniej dwa razy mniejszą niż powinna.
A sam Wiedeń? To jest Wiedeń, czy XVII-wieczny Wieluń? Bida, oj bida.
Można tak wymieniać jeszcze długo, ale szkoda klawiatury i prądu na ten film.