Przykre myślenie mnie nachodzi, gdy idę do kina, żeby popatrzeć na batalistyczne sceny, na film o bitwie, a zastaję obraz pozycji kościoła w XVII wieku. Jeszcze gorzej, gdy słyszę, jak Jan III Sobieski mówi po angielsku (przynajmniej wtedy jeszcze bardziej podziwiam aktorów Pasji Mela Gibsona) lub gdy widzę (a raczej nie widzę) wyczekiwaną bitwę, komputerowo zmontowaną, podobnie jak wybuchy armat, komputerowy śnieg i wilka. I to w grafice zbliżonej do gry Heroes V.
idę na to z klasą do kina jutro, widzę że bedzie tragedia, w ogole nie mam ochoty tego ogladac, ale przynajmniej ominie nas kilka lekcji :P
Mnie też smutno. Nieczęsto powstają filmy tak związane z historią Polski, więc spodziewałem się czegoś naprawdę dobrego, a tu takie przykre rozczarowanie. Z pewnego sentymentu oceniam na 6. Tak pomijając już tą komputerową grafikę, ale nie z Heroesa V, tylko z gier robionych pod Windowsa 95.