"Czy moze byc gorzej?
Udalo mi sie zawrzec cala tresc fimu w jednym zdaniu! Oto ono: Grupa nastolatkow kloci sie w lesie o to kto zgubil mape.
Koniec. Kropka. Nic innego nie ma w tym filmie. Ani klimatu, o ktorym wszyscy sie tak rozpisuja ani nawet sensownego watku (mamy tylko wstep). Gre aktorska pomine milczeniem. "
podpisuję się pod tym czterema kończynami.
A co do pseudo-dokumentalnej konwencji filmu - jest skrajnie męcząca i nie sprawdza się dłużej niż przez 20 minut. Będąc w kinie, zasnąłem na nim.
Pod każdym względem kiepski.
11 lat temu zrobił na mnie wrażenie... ale wtedy miałem 14 lat. Niedawno go oglądałem znów i stwierdziłem że na obecne czasy jest bardzo kiepski.
Zgadzam się z Tobą Borysie. Tak naprawdę jak zaczyna sie coś dziać, to film się kończy. Sukces zyskał tylko dzięki umiejętnej kampanii reklamowej i tępym Amerykanom, którzy uwierzyli, ze to jest "based on true story".
cała moc tkwi w tymże zakończeniu, chyba nie sądziłeś , że nagle wiedzma stanie przed kamera i zaprezentuje sie w całej krasie,jesli zrozumiemy założenie filmu, to zakonczenie pasuje idealnie.
nie spodziewałem sie takzę,że przez caly film będę musiał patrzeć na nierozgarnietych amerykańskich nastolatków....
Szczerze mówiąc oczekiwałem bardziej dynamicznej akcji
Muszę przyznać, że to film dla naprawdę cierpliwych odbiorców, którzy oglądają z założeniem, iż jak zaczną to trza dokończyć. Sam tak robię, bo kto wie? Może coś się jeszcze odwinie na lepsze. Ale w tym przypadku? Jeden z naprawdę niewielu filmów jakie wyłączyłem po tak krótkim czasie. Chce mi się trochę śmiać, gdy słyszę kogoś kto zachwyca się tu klimatem, bo chyba w życiu nie oglądał porządnego kina. Klimatu brak, a fabułę chyba w lesie zgubili... "A co do pseudo-dokumentalnej konwencji filmu..." to chyba tylko to kusi (mało ogarniętych) odbiorców.
Zgadzam się z Tobą "eltorero" całkowicie. I również się podpisuję. ;D
Hehe, widzę, że ktoś znalazł moją starą wypowiedź. No tak - to jest film o grupie nastolatków kłócących się w lesie o to, kto zgubił mapę.
Ale... jest jedna dobra rzecz w tym filmie. Uważam, że MARKETING i wszyscy, którzy za tym stoją zasługują na najwyższe uznanie. To dzięki nim do nic sobą nie reprezentującej sklejki taśmy filmowej zaczęto dorabiać nieskończone teorie, przypisywać znaczenia, o których pojęcia nie mieli sami twórcy a sama produkcja uzyskała status "kultowej" (cokolwiek to znaczy).
I jeszcze jedna rzecz. Zwykle pierwsze dzieła "z gatunku..." stają się niedoścignionym wzorem, punktem wyjścia itd. O Blair Witch chyba można powiedzieć, że rozpoczął nową jakość w filmie tworząc quasi-dokument, przypadkowo nagrane, uchwycone, materiały z miejsca, o których mówi film. Niestety, w tym wypadku to dopiero kolejne produkcje pokazały jak można wykorzystać nowy rodzaj narracji w bardziej dojrzały sposób.
Proponuje tobie zapoznać się regulaminem tego forum, który zabrania obrażania innych użytkowników.