jeśli oceniać ten film jako horror. Bo niby cóż mogło straszyć w tym filmie? Kluczenie po lesie młodych ludzi, kręcących dokument o miejscowej legendzie. Na początku wypytują mieszkańców na temat tejże legendy, później zapuszczają się w "nawiedzony" las z którego nie potrafią się wydostać- w dzień oczywiście szukają drogi powrotnej, gdy zapada zmierzch rozbijają namioty i starają się zasnąć. Na bieżąco utrwalają całą wyprawę na taśmie filmowej... I co z tego wychodzi? W dzień nie dzieje się nic- poszukiwanie wyjścia z lasu( zresztą jakiś taki marny ten las), narastająca frustracja głównych bohaterów-jak dla mnie nieprzekonująco zagrana- a w nocy? Słyszą jakieś słabe głosy, wychodzą za każdym prawie razem z namiotu i...zupełnie nic- światło z kamery odbite na drzewach i gruncie, rano kilka kamieni, następnym razem kawałek zakrwawionego mięska w kilku zwiniętych patykach i zaginiony "wyjący po nocach" kompan. I gdy w nocy nasi bohaterowie zapuszczają się do zdewastowanego domku- zaczyna robić się ciekawiej, ale tylko na moment, gdyż po chwili film się kończy. Ten film to żaden horror.