Bliźniacy

Twins
1988
6,2 40 tys. ocen
6,2 10 1 39850
5,4 16 krytyków
Bliźniacy
powrót do forum filmu Bliźniacy

Aczkolwiek gdyby się doszukiwać, to moim zdaniem pierwsze skrzypce gra tutaj Danny De Vito...

ocenił(a) film na 8
Rob_Rock

Tak zgodzę się że bardzo dobry film dlatego nie rozumiem takich słabych ocen .

ocenił(a) film na 7
Mela0203

Komedia jest dobra.Ja daję 7/10.

ocenił(a) film na 8
lucyna63

wszystkie filmy z arnoldem są super oprócz conana :)

ocenił(a) film na 7
nat623

No w niektórych zagrał dobrze,ale nie we wszystkich.

ocenił(a) film na 9
nat623

Czy ja wiem czy Conan taki słaby?? trzeba lubic klimat fantasy i zdawać sobie sprawe jakie to były czasy.jeśli sie nie myle to był rok '79.A jeśli miałbym porównywać starego i nowego Conana to absolutnie wybieram tego z Arnoldem,ponieważ miał klimat.A ten nowy jak odejmiesz efekty specjalne nie zostaje Ci nic.To tak ode mnie;]pozdrawiam

ocenił(a) film na 9
Rob_Rock

To prawda De Vito odwalił niesamowitą robote w tym filmie.zresztą co by nie mówić genialny aktor.Jest mnóstwo świetnych tekstów.Mi w głowie siedzi jeden "dziewica i 110 kilo żywej wagi".Sam tekst taki sobie ale mnie rozśmieszył do łez;)))) Pozdro dla fanów Arnolda.

ocenił(a) film na 8
fauzi

Dokładnie „Bliźniacy” to przede wszystkim KUNSZT Dannego DeVito, który nie tylko swoją techniką aktora komediowego, ale również ekstrawertyczną osobowością wzbogaca cały film. Dzięki niemu oraz brakom warsztatowym Arnolda, ta swoista różnica obu „bliźniaków” jest tak widoczna i przez to zabawna. Reżyser, stosując zręczny zabieg uzyskał znakomity efekt, który jest wyrazisty i przyjemny w odbiorze.

Czyż w pewnym sensie realizacja tej komedii nie stanowi błyskotliwej paraleli w odniesieniu do duetu wszech czasów czyli Olivera Hardy i Stana Laurela?

Moja subiektywna opinia jest jednoznaczna i każe mi uznać, że ów film stanowi najlepszą rolę komediową Arnolda, który jest przecież (a może przede wszystkim) mistrzem kina akcji.

Dzięki tej roli, Arnold (pomimo, iż nie jest aktorem wszechstronnym), uzyskał możliwość zaistnienia w kadrze jednej z najtrudniejszych sztuk jaką niewątpliwie jest komedia (filmowa).

Nie oszukujmy się. Rezultat nie jest arcydziełem. Jednakże gdy uwzględnimy „materię wyjściową”, należy zachować chłodną ocenę oraz wydać sprawiedliwy osąd uwzględniając, na co obu sławnych panów się porwało.

Przyjmuję, że ten zacny duet, dał nam możliwość obserwowania na ekranie, że obaj aktorzy mają duży dystans zarówno do siebie jak i do swojego prawdziwego oblicza. Potrafili w autoironiczny sposób zadrwić ze swoich przywar, cech fizycznych a nawet realnie istniejących animozji (Arnold w tym okresie nie przepadał za Sly – wykonał tym samym pewien pastisz tej postawy, porównując w jednej ze scen soją muskulaturę do kondycji swojego konkurenta).

A poza tym, czyż patrząc w iskrzące się oczka Dannego, wyszeptującego słowo „Mama” można nie czuć zadowolenia?