PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1219}

Bliskie spotkania trzeciego stopnia

Close Encounters of the Third Kind
7,2 29 965
ocen
7,2 10 1 29965
7,4 22
oceny krytyków
Bliskie spotkania trzeciego stopnia
powrót do forum filmu Bliskie spotkania trzeciego stopnia

polowanie na obcych

ocenił(a) film na 5

"Bliskie spotkania trzeciego stopnia" rozpoczynają się od scen rozgrywających się gdzieś na meksykańskiej
pustyni. Grupa naukowców odnajduje tam kilka samolotów, które zaginęły w 1945 roku. Znalezione bez pilotów,
ale w idealnym, nienaruszonym stanie, zupełnie tak, jakby ktoś przeniósł je w czasie. Jedyny świadek tego co
wydarzyło się na pustyni, to mieszkający nieopodal staruszek, który mówi, że poprzedniej nocy na niebie wzeszło
słońce i zaczęło... śpiewać. To pierwsze dziwne znalezisko, na które naukowcy natkną się w najbliższym czasie, bo
dziwnych sytuacji z jakimi przyjdzie się im spotkać będzie więcej. W międzyczasie, mieszkańcom niewielkiego
miasteczka, położonego gdzieś w środkowych Stanach, zaczną coraz częściej pokazywać się nocą kolorowe
światła i latające kształty. Jak się wkrótce okaże, wszystkie te wydarzenia są ze sobą w pewien sposób powiązane.

Największą słabością tego filmu, jest to, że nie poświęca on swoim bohaterom wystarczająco dużo czasu. Ich
wstępne przedstawienie jest żadne. To pionki, które mają zagrać w odpowiednim momencie, tylko doprowadzić
nas do finału. Dla Spielberga niestety w ogóle nie istotne jest to kim są, jakie mają problemy, jacy są z nich ludzie.
A szkoda, bo nie znając postaci, nie mamy możliwości się do nich przywiązać, kibicować w ich podróży. To jeszcze
samo w sobie nie byłoby aż takie złe, gdyby dało się te postacie choć trochę lubić, gdyby były normalne. A tego
niestety o nich powiedzieć nie można, bo co osoba, to większy dziwak. Czy Roy, który po zobaczeniu świateł na
niebie zaczyna fiksować, widzieć dziwne kształty i zachowywać się jak nienormalny, czy Ronnie, która biega w kółko
za synem, czy nawet sami naukowcy, którzy nie są za bardzo rozgarnięci. Naprawdę chwilami aż ciężko z nimi
wytrzymać.

Rozwijające się szaleństwo głównego bohatera staje się w pewnej chwili tak potwornie irytujące, denerwujące i
męczące, że aż chciałoby się jak najszybciej przesunąć tą część filmu, przeskoczyć do następnych wydarzeń.
Niestety przez to pajacowanie skutecznie znika jakikolwiek klimat tajemnicy, a całość zaczyna niebezpiecznie
szybko zbliżać się do idiotycznej komedii, którą na pewno być nie miała. Za wiele w tym filmie ogólnego
szaleństwa, niepotrzebnego rozgardiaszu, biegania we wszystkie strony, bez sensu, bez ładu i składu. Biega
wojsko, biegają tubylcy, biega matka za ciągle jej uciekającym synem, biega i główny bohater opętany swoją
idiotyczną wizją. A Spielberg nie mając innych ciekawych bohaterów pod ręką, skupia się przede wszystkim na
efektach, na efekciarskich zagrywkach, zgromadzonych w większości na początku i pod koniec swojej produkcji.
Bardziej chcąc pokazać latające światła, dziwne obiekty unoszące się nad domami, samochodami, niż ludzką
stronę tej historii.

Niestety przez to film ten sprawia wrażenie zbioru luźnych pomysłów na temat UFO. Najbardziej znanych motywów
i sytuacji, które zostały wrzucone do jednego worka, zdrowo wymieszane i mają niby stanowić gotowy film. A to
nastąpi jakieś porwanie, a to światło zacznie świecić prosto z nieba, a to na niebie pojawią się dziwne punkty, a to
wreszcie nastąpi pierwszy kontakt. Problem jednak w tym, że nic tu do siebie nie pasuje, nie tworzy jednej spójnej
całości, w której wydarzenia płynnie wynikałyby z poprzednich. Zupełnie tak, jakby Spielberg wypisał sobie co
chciałby w swoim filmie pokazać, a później na siłę zaczął upychać wszystkie te pomysły w dwugodzinną produkcję.
Tak, jakby był to wyłącznie pewien szkic do pełnego scenariusza, a nie gotowy, przemyślany projekt. Na dokładkę
pełno tu również idiotycznych, bezsensownych, schematycznych scen, jak chociażby obowiązkowy pocałunek na
końcu, trzymanie się za ręce koniuszkami palców, czy inne, które jeszcze bardziej szkodzą tej produkcji.

Nie można jednak oczywiście zaprzeczyć, że „Bliskie spotkania trzeciego stopnia” to już klasyk. Rozpoznawalny,
powszechnie kojarzony. Bo chyba każdy, nawet jeśli nie widział go w całości, a choć trochę interesuje się filmami,
zna niektóre sceny z niego pochodzące, czy kojarzy melodię, którą obcy rozpoczynają pierwszą rozmowę z
ludzkością. Dziś warto obejrzeć ten film chyba jedynie dla samej końcówki. Dla bliskiego spotkania między ludźmi
a obcymi, które odbywa się u podnóża dziwnej góry, którego językiem staje się muzyka, prosta melodia oraz gra
świateł, zarówno po jednej jak i drugiej stronie. I choć nadal w tej części filmu jest sporo nielogiczności i bzdur, to
w tych finałowych minutach, wreszcie pojawia się tak potrzebna atmosfera tajemnicy, klimat pewnej niewiadomej.
Gdyby nie ta końcówka, obraz ten byłby tylko zwykłym kinem familijnym, a nie tym, czym powinien być, czyli
zagadkowym filmem sci-fi. Spore rozczarowanie.

5/10

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones