Kolejny brytyjski film o IIWŚ, w którym giną ludzie, zabijani przez jakiegoś tajemniczego obywatela A.H., czyli cierpliwa praca BND owocuje.
Te „młode pelikany”, to nie polskie społeczeństwo, tylko ludek „tego kraju”, marzący o utworzeniu landu „Weichselgau” w ramach wielkiej Republiki Federalnej.
Znaczy się 5 kolumna! Próbuje z tym walczyć, ale wiesz, zaraz wyzywają mnie od nomen omen nazistów:))))) paradne!
I Rusofobem, tego mi już nie zarzucasz, bo to teraz jest modne na lewicy! A tak całkiem jeszcze niedawno czciliście ten kraj potężny, jego step wielki!
Nie poznasz go rozumem choćbyś myślał wiek, co wydał na świat waszego ojca narodu, mesjasza komunistycznej rewolucji, ''Sześć głosek Twego to imienia
Świeci jak gwiazd promiennych sześć'' stąd pewnie zaczerpnęliście gwiazdki na pisa! A tak w ogóle dla Polaka być germanofobem to obowiązek! Mamy ich za co nie lubić! No chyba że wierzysz w te ich propagandę że to my ich zaatakowaliśmy, heeej!
Tak się składa, że winni są ci, którzy czynów się dopuścili, a nie ich dzieci, wnuki i prawnuki, ale może to niepopularna opinia.
Zawsze mnie bawi, gdy zapisujesz mnie do "lewicy". Nigdy nie głosowałem na żadną "lewicową" partię, ale, kto wie, może uświadomisz mnie, że powinienem.
Coraz bardziej ezopowe te Twoje wypowiedzi. Swoją drogą, dla Ciebie nazizm jest "lewicowy", więc czemu nie ja, każdy może.
Tak oczywiście że narodowi, ale to wciąż socjaliści, nawet jak pożądni lewacy, towarzyszu se mówili, 1maj świetopańwowali i inne takie lewicowe bzdury! Oczy ludziom ta narodowo-socjalistyczna partia robotnicza mydliła! A teraz trza się lewicy wstydzić, też ludziom oczy mydlić, że to prawaki, faszysty za stalinem powatarzać!
Ale wiesz jak naziści rozumieli ten "socjalizm"? "'National' und 'sozial' sind zwei identische Begriffe". Rosenberg już w 1923 r. wyjaśniał: "Nationalsozialismus" (czyli "narodowy socjalizm") to nie to samo, co "nationaler Sozialismus".
Może jeszcze spróbujesz udowodnić, że NSDAP to partia chadecka, w końcu w jej programie stało: "Die Partei als solche vertritt den Standpunkt eines positiven Christentums, ohne sich konfessionell an ein bestimmtes Bekenntnis zu binden".
Tak samo "lewicowa", jak "chadecka".
Poza tym polecam "Meinf Kampf", tam przeczytasz skąd ci "towarzysze", itp.: "Czerwony kolor naszych plakatów przyciągnął ich do naszych sal konferencyjnych. Zwykła burżuazja była całkiem przerażona, że my także uciekliśmy się do czerwieni bolszewików, i uważała to za bardzo dwuznaczne. Niemieccy nacjonaliści w milczeniu szeptali między sobą podejrzenia, że jesteśmy w zasadzie tylko odmianą marksizmu, może tylko przebranymi marksistami, albo jeszcze lepiej socjalistami. Ponieważ te umysły nie pojęły jeszcze różnicy między socjalizmem a marksizmem. Zwłaszcza gdy okazało się, że na naszych spotkaniach w ogóle nie pozdrawialiśmy 'pań i panów', a jedynie 'towarzyszy narodowych', a między sobą rozmawialiśmy jedynie o towarzyszach partyjnych, widmo marksizmu zdawało się potwierdzać dla wielu naszych przeciwników. Jak często trzęsliśmy się ze śmiechu na widok tych prostodusznych, burżuazyjnych strachaczy w obliczu dowcipnych domysłów na temat naszego pochodzenia, naszych intencji i przeznaczenia. Po dokładnym i dokładnym przemyśleniu wybraliśmy czerwony kolor naszych plakatów, aby zirytować lewicę, rozwścieczyć ją i zachęcić do przychodzenia na nasze spotkania". ("Schon die rote Farbe unserer Plakate zog sie in unsere Versammlungssäle. Das normale Bürgertum war ja ganz entsetzt darüber, daß auch wir zum Rot der Bolschewiken gegriffen hatten, und man sah darin eine sehr zweideutige Sache. Die deutschnationalen Geister flüsterten sich im stillen immer wieder den Verdacht zu, daß wir im Grunde genommen auch nur eine Spielart des Marxismus wären, vielleicht überhaupt nur verkappte Marxisten oder besser Sozialisten. Denn den Unterschied zwischen Sozialismus und Marxismus haben diese Köpfe bis heute noch nicht begriffen. Besonders als man auch noch entdeckte, daß wir in unseren Versammlungen grundsätzlich keine "Damen und Herren", sondern nur "Volksgenossen und -genossinnen" begrüßten und unter uns nur von Parteigenossen sprachen, da schien das marxistische Gespenst für viele unserer Gegner erwiesen. Wie oft haben wir uns geschüttelt vor Lachen über diese einfältigen bürgerlichen Angsthasen angesichts des geistvollen Rätselratens über unsere Herkunft, unsere Absichten und unser Ziel. Wir haben die rote Farbe unserer Plakate nach genauem und gründlichem Überlegen gewählt, um dadurch die linke Seite zu reizen, zur Empörung zu bringen und sie zu verleiten, in unsere Versammlungen zu kommen, wenn auch nur, um sie zu sprengen, damit wir auf diese Weise überhaupt mit den Leuten reden konnten").
Tak na poważnie, to tak po. prostu działa lewica mówi jedno a robi drugie. I choć niezaprzeczalnie lewica ma na swoim koncie sporo plusów to jej zbrodnie przechylają szalęna nie!
Przecież NSDAP trollował - jakbyśmy dziś powiedzieli - socjalistów, by przejąc ich elektorat ("fanatischen Extrem der linken"). Hitler tego nie ukrywał i dlatego odsyłam Cię do "Mein Kampf". Bo ich celem nie był żaden "socjalizm", nawet to pojęcie rozumieli inaczej, co pokazałem powyżej.
Czy jednak w NSDAP nie było ludzi, którzy rozumieli ten "socjalizm" bardziej- powiedzmy- konwencjonalnie? Owszem, byli. To bracia Strasserowie. Jeden z nich, Otto, z garstką swoich zwolenników opuścił NSDAP w 1930 r. nawet pod hasłem "Socjaliści opuszczają NSDAP" ("Die Sozialisten verlassen die NSDAP"). Drugi, Gregor, został w partii i- zanim zabito go podczas "nocy długich noży"- zdążył publicznie zapewnić: "Uznajemy własność prywatną. Doceniamy inicjatywę prywatną. Uznajemy nasze długi i obowiązek ich spłaty. Jesteśmy przeciwni nacjonalizacji przemysłu. Jesteśmy przeciwni nacjonalizacji handlu. Jesteśmy przeciwni gospodarce planowej w Związku Radzieckim" ("Wir erkennen das Privateigentum an. Wir erkennen die private Initiative an. Wir erkennen unsere Schulden an und unsere Verpflichtung, sie zu zahlen. Wir sind gegen die Verstaatlichung der Industrie. Wir sind gegen die Verstaatlichung des Handels. Wir sind gegen Planwirtschaft im Sowjetunion").
Naziści mówili różne rzeczy, by pozyskać poparcie, np. w 1932 r. postulowali obniżkę podatków ("Steuerentlastung durch Milderung oder völlige Beseitigung der produktionshemmenden Steuern").
Czy naziści to socjaliści zastanawiali się też współcześni Hitlera. Konrad Heiden, autor książki na ten temat- "Sind die Nazis Sozialisten?" (1934)- w trochę późniejszej "Historii narodowego socjalizmu" przytacza słowa Hitlera: "Samo słowo 'socjalizm' jest złym słowem. Ale z pewnością nie należy go rozumieć jako oznaczającego, że przemysł musi zostać uspołeczniony, a jedynie jako oznaczającego, że mógłby zostać uspołeczniony, gdyby przemysłowcy działali wbrew interesom narodowym. Dopóki tego nie zrobią, zniszczenie istniejącego systemu gospodarczego byłoby niemal przestępstwem".
"Mein Kampf": "Zatem już w 1919 roku było jasne, że nowy ruch musi przeprowadzić nacjonalizację mas. Z taktycznego punktu widzenia skutkowało to szeregiem żądań" ("So waren wir uns bereits im Jahre 1919 darüber klar, daß die neue Bewegung als oberstes Ziel zunächst
die Nationalisierung der Massen durchführen muß.
Daraus ergab sich in taktischer Hinsicht eine Reihe von Forderungen"). Dzięki tym "taktycznym" ustępstwom dla pracowników miał zyskać "cały naród". ("Was auch immer unseren Arbeitnehmern heute für wirtschaftliche Konzessionen gemacht werden, so stehen diese in keinem Verhältnis zum Gewinne der
gesamten Nation, wenn sie mithelfen, die breiten Schichten wieder ihrem Volkstume zu schenken").
W 1934 r. prasa nazistowska pisała o przejściu z "kapitalizmu do socjalizmu", by rok później spuścić z tonu i pisać o etapie (przejściowym) "wirtschaftstechnischen Kapitalismus", instytucjach kapitalistycznych, które otrzymały "nową podstawę", o "nadzorze politycznym" nad "kapitalistycznymi przedsiębiorstwami", itd. "Völkischer Beobachter": "Wo der Kapitalismus sich noch immer für unangetastet hält, dort ist er tatsächlich schon eingespannt in die Politik". Ogólnie: w mętnej wodzie pojęć łatwiej złowić naiwniaków.
Wsparcie przemysłowców niemieckich- nie tylko tradycyjnie rozumianej prawicy- dla "socjalisty" Hitlera nie ograniczało się tylko do finansowania NSDAP w drodze do władzy, ale też pisaniem listu do Hindenburga, by ten urząd kanclerski powierzył Hitlerowi. Jest to powszechne znane. Zasługi kapitalistów niemieckich dla nazistów to nie jest jakiś mit wymyślony przez "lewicę". Reck-Malleczewen, studziesięcioprocentowy konserwatysta i monarchista, nieprzejednany wróg nazizmu, Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata, który życie zakończył uwięziony w Dachau, w swoich dziennikach pisał o "wspomaganym przez panów Thyssena i szlachetnie urodzonych- na papierze- członków Klubu Dżentelmenów państwie Hitlera z jego plutokratyczną osią", o tym, że "bez wątpienia koncernowi IG Farben było to na rękę, że przyszedł Hitler i że trującą 'kuchnię' koncernu osłonił płaszczykiem ideologii", o tym, że "oto mija kolejny rok [1940] i całe życie, w którym zostaliśmy oszukani, bo pan Krupp chciał zarobić więcej", itd. Może nie czytałem uważnie, ale nie znalazłem żadnych fragmentów, w których ten ultrakonserwatysta utyskiwałby na "socjalizm" Hitlera. Co więcej, wchodził Reck-Malleczewen w konszachty- rok 1943- z opozycyjną grupą, która wśród postulatów miała "natychmiastowe upaństwowienie zakładów przemysłowych" po upadku Hitlera.
Czyli jak pisałem wcześniej socjaliści, komuniści, maoiści ogółem lewica włączając dzisiejszą lewice jedno mówią robią drugie
Nie można być naraz prawicowcem i socjalistą. Hitler był socjalistą. Partia, do której należał nazywała się: Narodowosocjalistyczna Niemiecka Partia Robotników. 1 maja był świętem oficjalnym w III Rzeszy. Członkowie NSDAP zwracali się do siebie per towarzyszu, do końca wojny. III Rzesza była państwem opiekuńczym, państwem interwencjonizmu państwowego
Hitler kopiował rozmaite rozwiązania sowieckie. Sam o sobie mówił, że jest proletariuszem, że jest socjalistą. Pewnie by się bardzo zdziwił, gdyby się dowiedział, że po latach ktoś będzie go nazywał prawicowcem, "czarną reakcją". Było dokładnie odwrotnie - to on nienawidził reakcji, to on nienawidził prawicy, walczył z konserwatyzmem, walczył z Kościołem katolickim. Krótko mówiąc, bez wątpienia Hitler był przedstawicielem lewicy a nie prawicy
Tu masz coś o 1 maja „ O ile jednak Dzień Flagi i Narodowe Święto Trzeciego Maja nie budzą wątpliwości, o tyle Święto Pracy wciąż jest dyskusyjne. Narodowi polskiemu, o czym mało kto chce dziś pamiętać, zostało ono narzucone przez Adolfa Hitlera oraz Józefa Stalina i jego agenta Bolesława Bieruta. Pierwszy z tych satrapów, bądź co bądź przywódca narodowego socjalizmu (nazizmu), święto 1 Maja wprowadził jako Narodowy Dzień Pracy. W Trzeciej Rzeszy uczynił to już w 1933 roku, czyli tuż po przejęciu przez niego władzy. Po zajęciu Austrii w 1938 roku święto to wprowadził również i tam. Do dziś w obu tych krajach jest ono nadal obowiązujące.
Decyzja Hitlera była z jednej strony odwołaniem się do lewicowych korzeni NSDAP, czyli Narodowosocjalistycznej Niemieckiej Partii Robotników. Z drugiej strony podkreśleniem niemieckiego pochodzenia wielu organizatorów ulicznych protestów, które wybuchły w maju 1886 roku w Chicago. Spośród tych organizatorów Niemcami byli bowiem m.in. August Spies, związkowiec i wydawca niemieckojęzycznego "Chicagoer Arbeiter-Zeitung", oraz anarchiści i związkowcy Louis Lingg, George Engel i Michael Schwab. Cztery lata po tych protestach Druga Międzynarodówka, czyli międzynarodowe stowarzyszenie partii i organizacji socjalistycznych, w którym Niemcy i niemieccy Żydzi odgrywali ogromną rolę, przyjęła dzień 1 maja, czyli początek chicagowskich wydarzeń, za święto klasy robotniczej”
I coś takiego „ NSDAP połączyła cele narodowe z reformami socjalnymi, co przesądziło o jej atrakcyjności dla wielu weteranów wojny i idealistów”
A Ty nadal powtarzasz jak mantrę tych parę frazesów na krzyż? Przecież powyżej o tym pisałem, co i dlaczego. Ty chyba kraje bloku wschodniego uważasz za demokratyczne, w końcu nazywały się "demokracjami ludowymi".
W każdym razie zabawnie brzmi Twój "dowód", że nazizm był "lewicowy", bo "lewica" "jedno mówią robią drugie", gdy próbujesz dowieść też, że nazim był "socjalistyczny", bo naziści nazwali się "narodowym socjalizmem". Przecież robili coś innego niż mówili, prawda?
Ale dlaczego próbujesz uświadomić mnie w kwestii "reform socjalnych", że były, jeśli ja powyżej pokazuję Ci dlaczego były. Prawie dosłownie to samo napisałem, co w tym cytacie o "atrakcyjności". Nie czytałeś?
Słusznie zauważyłeś, że Hitler nienawidził "reakcji" czy kościoła katolickiego, ale zapomniałeś, że nienawidził też marksizmu czy bolszewizmu ("Im russischen Bolschewismus haben wir den im zwanzigsten Jahrhundert unternommenen Versuch des Judentums zu erblicken, sich die Weltherrschaft anzueignen...."). I śmiem twierdzić, że marksizmu nienawidził bardziej niż "reakcji".
W temacie interwencjonizmu państwowego byłbyś bardziej przekonujący, gdybyś, dosłownie kilka dni temu, na Filmwebie nie krytykował państwa Tuska, że nie przeszkodziło prywatnemu właścicielowi sprzedać firmy działającej w szczecińskim porcie podmiotowi zagranicznemu (niemieckiemu). No, chyba że Ty też jesteś "lewicą"?
Chyba też zapominasz, że w tamtym czasie mało kto pałał miłością do wolnorynkowej gospodarki. Większa lub mniejsza aktywność państwa była akceptowana na całym świecie: od USA (Nowy Ład) do ZSRR (komunizm). (Adam Heydel, liberał, pisał w 1929 r. w "Dążnościach etatystycznych w Polsce": "Jasna jest rzecz, że w tem znaczeniu wszystkie państwa współczesne prowadzą gospodarkę etatystyczną").
Gdy Ludendorff proponował Hitlerowi współpracę, mówił: "Polityka nacjonalistycznej opozycji nie może być komunistyczna, ale nie może być też kapitalistyczna”. Oczywiście, byli też zwolennicy liberalizmu gospodarczego, w Polsce była to endecja (przynajmniej do czasu, gdy pojawili się "młodzi" ze swoim antykapitalistycznym nastawieniem). Ale ten liberalizm gospodarczy nie przeszkadzał politykom endeckim zachwycać się nieliberalnym gospodarczo faszyzmem. Sam Dmowski pisał w 1925 r.: "Gdybyśmy byli podobni do dzisiejszych Włoch, gdybyśmy mieli taką organizację, jak faszyzm, gdybyśmy wreszcie mieli Mussoliniego, największego niewątpliwie człowieka w dzisiejszej Europie, niczego więcej nie byłoby nam potrzeba". Potem "młodzi" endecy poszli swoją drogą i w onr-owskiej "Sztafecie" można było przeczytać: "My, w walce z kapitalizmem nie będziemy się zajmować, jak PPS, drobiażdżkami. Walczyć będziemy o przebudowę całego ustroju, walczyć będziemy o wybicie kapitalizmowi zębów, a te zęby przede wszystkim są żydowskie". To nie jest tak uroczo proste, jak chcieliby wolnorynkowi dogmatycy, którym prawie wszystko pachnie "socjalizmem".
Swoją drogą, obecnie jakimś dziwnym trafem - to na pewno musi być przypadek - właśnie wśród tych zapalonych "wolnorynkowców" identyfikujących się z "prawicą" - choćby Konfederacja czy AfD - spotkać można osoby, które nawiązują do faszyzmu czy nazizmu: hajlują, relatywizują zbrodnie nazizmu, używają nazistowskich haseł, sprzedają koszulki "fasci - nation", itd., a jakoś nie obserwujemy tego zjawiska wśród osób identyfikujących się z "lewicą". Polityk AfD skazany za użycie zakazanego w Niemczech nazistowskiego hasła "Wszystko dla Niemiec" (https://www.google.pl/amp/s/amp.dw.com/pl/nazistowskie-has%25C5%2582a-polityk-a fd-znowu-skazany/a-69531260). Polityk AfD: mówienie o "pokoleniu sprawców" i praktykowanie "kultu winy" to "podżeganie do nienawiści" (https://www.deutschlandfunk.de/afd-nordhausen-joerg-prophet-100.html). Pochodząca z Rosji polityczka Afd rozsyłała na grupie dyskusyjnej "Adolf wróć! Niemcy cię potrzebują!", ale to podobno dlatego, że nie dość dobrze mówi po niemiecku (https://www.br.de/nachricht/afd-elena-roon-100.html). Pierwsze miejsce na liście Konfederacji w jednym z okręgów w wyborach do sejmu w 2023 r. miał właściciel wydawnictwa 3dom, które ma w ofercie np. taką koszulkę: "Koszulka z nadrukiem Fasci-nation ukazuje magiczne połączenie słów fascynacja i naród faszystowski – jasny i klarowny przekaz dla każdego kontrrewolucjonisty spod znaku Franco, Pinocheta czy Mussoliniego!" (https://3dom.pro/19297-koszulka-fascination-mix-rozmiarow.html), autor słynnego "skrótu myślowego": "Nie zmieniłem do końca poglądów. One ewoluowały w kierunku narodowego, faszystowskiego, monarchistycznego". I tak dalej. Fascynujące, nieprawdaż?
Pomijając już, że chyba nie ze mną dyskutujesz, bo ja nigdzie nie pisałem, że nazizm był "czarną reakcją" itp. Nie twierdzę nawet, że nazizm był w tradycyjny sposób "prawicowy", choć właśnie z tradycyjną "prawicą" (a nie z SPD czy KPP) współrządził i do niej było mu bliżej.
Zamilkłeś, więc uznaję, że nie chcesz już dłużej dyskutować z faktami. Bardzo słusznie. Tytułem więc tylko uzupełnienia chciałbym pokazać Ci jak ówczesna prasa polska postrzegała nazizm, bo z Twoich słów ("Pewnie by się bardzo zdziwił, gdyby się dowiedział, że po latach ktoś będzie go nazywał prawicowcem, "czarną reakcją"") wynika, że jesteś przekonany, że dopiero "po latach" postrzegano Hitlera jako "prawicowca". Jak już pewnie się domyślasz, tu też jesteś w błędzie.
"IKC" (1 lutego, 1933): "To pewne oswojenie się z tym skrajnie prawicowym gabinetem jeszcze przed jego utworzeniem..." itd. Piszą o "narodowym socjalizmie sowicie alimentowanym z kas ciężkiego i w ogóle wielkiego przemysłu niemieckiego". I dalej koalicyjny "gabinet Hitlera, który ma charakter wprawdzie skrajnie prawicowy, reakcyjny i antysocjalny", ale, jeśli Hitler zdecyduje się na "nowy przewrót", to może stać się "czysto narodowo-socjalistyczny, czyli faszystowski".
"Kurier Poranny" w tamtych dniach informował: "Adolf Hitler, uparty i niewolniczy naśladowca gestów Mussoliniego" itd. "Co więcej: ścisły związek Hugenberga z Landbundem, t.j. reprezentowanym przez Papena obozem wielkich właścicieli ziemskich, nasuwa domysł, że Hitler, obejmujący kanclerstwo, staje się tylko narzędziem w ręku tych sfer, które tworzą istotną bazę operacyjną reakcji niemieckiej". Donosili, że w Niemczech "komuniści zaczęli nawiązywać kontakt z socjalnymi demokratami i radykalnemi stronnictwami w kierunku zrealizowania wspólnego frontu przeciwko 'faszystowskiej dyktaturze' (...). Nie ulega bowiem wątpliwości, że nominacja Hitlera jest bojową prowokacją lewej części parlamentu, zdecydowanych przeciwników dyktatury".
PPS-wski "Robotnik" pisał, że "obecny gabinet jest owocem kompromisu i długich, mozolnych narad między wszystkiemi odłamami reakcji. (...) o takim rządzie najśmielsza fantazja reakcji niemieckiej marzyć nawet nie śmiała. Nie jest to rząd czysto faszystowski, ale rząd w 100 procentach reakcyjny, antyrepublikański, monarchistyczny, odwetowy".
Może chociaż prasa narodowa zdemaskowała Hitlera jako "lewicowca"? Zajrzyjmy zatem do "Kurjera Warszawskiego", powiązanego ze Stronnictwem Chrześcijańsko-Narodowym: "Hitler jest i musi być, bo tak obiecał swej owczarni, radykalistą społecznym. Nie na sposób marksistowski, oczywiście. (...) Walka z komunizmem wszakże musi doprowadzić, zgodnie z programem hitlerowskim, do walki z marxizmem w ogóle, czyli także z socjalistami". W następnych dniach: "Skrajna lewica zareagowała b. ostro na nominację Hitlera na kanclerza". Oczywiście, redaktorzy wiedzieli, że program partii Hitlera "mieni się nie tylko narodowym, ale także socjalistycznym", ale, jak widać, sami dostrzegali różnicę między "radykalizmem społecznym" a "socjalizmem". "Rząd skrajnej prawicy i demagogji ma w ręku dość silny środek nacisku, aby skłonić centrum do tolerowania tego rządu. (...) Tak jak się sprawy na ogół przedstawiają, trzeba się liczyć z możliwością długiego okresu rządów prawicy niemieckiej". "Tępienie komunizmu" może być przeciwskuteczne i doprowadzić do "wspólnego frontu robotniczego lewicy" wymierzonego w rząd Hitlera. W marcu donosili o "upaństwowieniu związków zawodowych na wzór faszystowski". Itd. W skrócie "lewica" to w "Kurjerze Warszawskim" socjaliści i komuniści, nie naziści.
W endeckiej "Myśli Narodowej" (z 12 lutego 1933): "Z jednej strony z Hitlerem dochodzi w Niemczech do władzy obóz, który z całą siłą proklamuje wobec Polski dążenia zaborcze, z drugiej - i o tem nie pamięta się często - obóz, który dzięki swej literaturze i propagandzie politycznej podejmuje skutecznie trud odrodzenia niemieckiego narodu po rewolucji 1918 r.". Stosunki wewnętrzne "na skutek kilkunastoletnich rządów żydowsko- socjalistycznych (...) przedstawiają obraz groźny", ale "hitleryzm" "podjął walkę o duchowe odnowienie Niemiec". "Powstały nowe Włochy, a dziś w oczach naszych rozpoczynają życie nowe Niemcy". Autor artykułu wręcz martwi się, że Hitler będzie musiał iść na kompromis z koalicjantami, który nie wiadomo "do jakiego stopnia i na jak długo skrępuje go w realizacji istotnych punktów jego programu". Różne rzeczy można w artykule znaleźć, poza jedną: zdemaskowaniem Hitlera jako "lewicy".
Ale cóż prasa endecka miała pisać, jeśli sam Dmowski już w 1932 r. w "Gazecie Warszawskiej" perorował: "Hitleryzm chce uratować Niemcy i gospodarczo, i politycznie, nade wszystko zaś chce ocalić naród niemiecki od rozkładu, chce wzmocnić więzy narodowe i ochronić państwo od niszczycielskiego wpływu sił antynarodowych. W hitleryzmie jest już to, czego jeszcze nie było w faszyzmie, mianowicie program walki z kryzysem gospodarczym, zarówno w zakresie przekształceń ustroju gospodarczego na przyszłość, jak szukania rady na klęski okresu przejściowego, przede wszystkim na bezrobocie".
Ale Dmowskiego też trzeba może zdemaskować jako "lewaka"?
Miałem ważniejsze sprawy i sobie odpuściłem, i tak szczerze to myślałem że cię przekonałem. Gdyż hitler był socjalistą i co najważniejsze sam się tak postrzegał! A to jak inni z różnych ideowych pobudek mylnie go postrzegają to ich problem! „ Sporo osób oburzyło się z powodu postawienia tej tezy, ale chyba sam Adolf Hitler nie byłby nią specjalnie oburzony. On nigdy nie ukrywał, że jest socjalistą i postępowcem. Weźmy choćby taki cytat: „Dzięki marksizmowi bardzo wiele się nauczyłem, czego nie waham się przyznać. Różnica polega na tym, że ja rzeczywiście wprowadziłem w życie to wszystko, o czym ci kramarze i gryzipiórki nieśmiało napomykali. Cały narodowy socjalizm na tym się opiera.” Hitler nienawidził „reakcji”, Kościoła katolickiego i starego, konserwatywnego ładu. Był wielkim rewolucjonistą. W III Rzeszy 1 maja był świętem państwowym, a członkowie NSDAP zwracali się do siebie per „towarzyszu”. To komuniści i różni pożyteczni idioci ogłosili, że „faszyzm” był „reakcyjny” żeby dopiec swoim brunatnym konkurentom do socjalistycznej chwały. Powtórzone przez nich tysiąc razy kłamstwo po latach stało się „prawdą”.
Ale to była nowoczesność lewicowa! Zresztą czy to przypadkiem nie masło maślane? Prawicowość to przecież archaiczność, staroświeckość, konserwowanie tego co było. Zaprzeczenie nowoczesności. Bez wątpienia jednak ma Pan rację – Hitler był politykiem odwołującym się do mas. Sam nazywał się „arcydemokratą” i „prawdziwym proletariuszem”. Zmiany, jakie wprowadzał w Niemczech – gospodarka centralnie planowana, mechanizmy państwa opiekuńczego, ograniczanie swobód jednostki na rzecz kolektywu – były typowe dla systemu lewicowego.
Widzę, że wyuczyłeś lekcję ("1 maja" - "towarzysze" - "socjalizm"), powtarzasz ją jak mantrę, i nikt nie przekona Cię, że czarne jest czarne, a białe jest białe. Naprawdę, zajrzyj do "Mein Kampf" i przekonaj się sam, jak Hitler postrzegał marksizm, a nie opieraj się na fejk-cytatach z Rauschninga.
(Nawiasem mówiąc, jest to fejk w fejku. Raz, że "rozmowy" Rauschninga nie są uważane za poważne źródło historyczne, to - po drugie - po wyznaniu "Dzięki marksizmowi bardzo wiele się nauczyłem, czego nie waham się przyznać" Hitler "mówi": "nie mam na myśli ich męczącej doktryny społecznej ani materialistycznej koncepcji historii", czego w Twoim "cytacie" już nie ma. Co więc tak wcielał w życie? "Nauczyłem się ich metod". Metod, czyli sposobu działania: "robotnicze kluby sportowe, komórki przemysłowe, masowe demonstracje, ulotki propagandowe". Ale oczywiście Ty kolportujesz te spreparowane pseudocytaty - pewnie za Zychowiczem, zgadłem? - bez krytycznego podejścia do źródeł. Wiesz, wg Rauschninga, Hitler miał też mówić, że dużo nauczył się od jezuitów. Naprawdę, jak widzisz, masz spore pole do popisu, by udowodnić, że NSDAP - ta partia "pozytywnego chrześcijaństwa" - to partia chadecka. Śmiało, nie krępuj się).