"Bood Beat" (1983) w reżyserii Fabrice Zaphiratosa to zdecydowanie jeden z najdziwniejszych i zarazem najbardziej intrygujących regionalnych horrorów lat 80tych. Ekscentryczne skrzyżowanie "Ducha", "Lśnienia" i "Halloween", w którym świecący samuraj (mroczny ronin) poluje za pomocą katany na łowców jeleni gdzieś w stanie Wisconsin. Ów majestatyczny wojownik zabija, gdy jedna z bohaterek filmu, dziewczyna imieniem Sarah ma intensywny orgazm. Akcja filmu toczy się w dużej mierze w domu farmerskiej rodziny myśliwych, w której ojciec z zapałem poluje na jelenie, a matka jest czarodziejką i abstrakcyjną malarką.
Fabuła "Blood Beat" jest raczej pozbawiona logiki i sensu. Nic dziwnego, gdyż podobno francuski reżyser Fabrice Zaphiratos pracował przy tym absurdalnym slasherze będąc pod wpływem narkotyków. Dzięki temu film zyskał odrealniony klimat psychodelii.
"Blood Beat" jest nieźle zagrany, dobrze nakręcony i ciekawie zmontowany (np. scena mordu przeplatana orgazmem Sarah). Niektóre efekty specjalne pozostawiają sporo do życzenia, z drugiej strony film oferuje sporo suspensu, trochę gore, intrygującego mordercę i wiele fajnych ujęć. Porównałbym go pod kątem dziwności do australijskiego horroru "Contagion" (1987), ewentualnie do "Xtro" (1982). Na pewno będzie to niezapomniany seans dla wielbicieli amatorskiego horroru.
"Blood Beat" po raz pierwszy obejrzałem 4 sierpnia 2008 roku, w Halloween 2023 drugi seans. Czas trwania: 85 minut.