serio, uwielbiam grę, ale nigdy w życiu nie widziałam gorszego filmu. Fabułą 0/10 - skąd i dlaczego? aktorstwo 0/10 (mimo, że niby dobrzy aktorzy, tu zagrali beznadziejnie), zbieżność z pierwowzorem - grą 0/10 - choć tu powinna być wartość minusowa, bo nie sądziłam, że tak dobrą fabułę można schrzanić... wątki nie kleją się ze sobą - np. bohaterka spotyka gościa po raz pierwszy i zaczyna się z nim kochać, choć nie ma to nic do fabuły (nie mówiąc już, że w grze główna bohaterka to less).. a efekty specjalne... nie, tu trzeba dać wartość minusową... jak można temu dać nawet 0?!!!
Ja osobiście także do dzisiaj gorszego filmu nie widziałem. ZGadzam się z Tobą, że ta "rzecz" Uwe Bolla może aspirować do miana najgorszego filmu w historii ludzkości, bowiem nawet starsze filmy uznawane za gnioty typu np. Eda Wooda z Colemana Francisa mają więcej inwencji, polotu, są lepiej zagrane, no i oczywiście mają ten nieodparty wdzięk który sprawia, ze jako komedie się sprawdzają. Natomiast w przypadku "Bloodrayne" nie wiadomo czy śmiać się czy płakać. Nie wiem czy aktorzy typu Madsen, Kingsley czy MeatLoaf byli po jakichś dopalaczach jak przyjmowali propozycje wzięcia udziału w tym... przedsięwzięciu w każdym razie wpasowali się do reszty filmu i swoją obecnością na ekranie żenują widza, nie tyle że beznadziejnym aktorstwem, ktore w przypadku takich nazwisk jednak razi ale brakiem szacunku dla własnej osoby i własnego nazwiska jako marki.
Na temat reszty aspektów tej produkcji wypowiedziała się poprzedniczka - nic dodać nic ująć. Rayne jako średniowieczny cyrkowiec ? bractwo templariuszy ścigajace króla wampirów ? WTF !?. Bohaterowie jeżdżą bez ładu i składu z miejsca w miejsce i nic z tego nie wynika - mam wrażenie że Boll nie posiadał żadnego scenariusza i krecil wszystko na "fristajlu" i na waleta. Kicz, kicz, kicz...
Ja też grę lubię: miała klimacik, zwariowany pomysł na fabułę, interesującą bohaterkę, ciekawych wrogów, niezłe lokacje i wiele innych atutów. I bardzo mi przykro, ze tak chwytliwy pomysł na film powierzono takiemu beztalenciu i niewydarzonemu filmowcowi jak Boll, bo jestem pewien, ze gdyby reżyserem został Rob Zombie, Robert Rodruguez, Eli Roth albo Zack Snyder wyszło by miodzio.
P.S Meatloaf oczywiście nie jest aktorem tylko muzykiem, ale w filmach gra dość często i to głównie w dobrych, bądź przyzwoitych (Fight Club, Rocky Horror Picture Show, Tenacious D, Świat Wayne'a i etc.)
Szczerze, nigdy nie wiedziałam o co kaman z tym Uwe Bollem, czemuż to ten reżyser taka okryty (nie)sławą…
Dostałam próbkę w postaci „BloodRayne” i teraz już wiemXd
Młahahaha.
Dałabym 2, ze względu na rozbawienie mnie tą miernotą, ale byłaby to chyba lekka przesada.
Przyzwoitość mi na to nie pozwala;)
A Kingsley? Czy on się dobrze czuje – takie rozdrabnianie się w shitówach daleko go nie zaprowadzi..