cała kariera opiera się na kłamstwie i oszustwie, serce jest w TYLKO w połowie zapełnione miłością, a to wszystko przez to że ludzie idą na łatwiznę.
DRUGą przyczyną klęski głównego bohatera (MOŻLIWE ŻE GŁÓWNĄ)) była matka. Nie była zdolna do miłości, nie kochała nikogo tylko pieniądze. Skrajna egoistka w ogromnym stopniu zaważyła na losach syna. nie życze nikomu takich matek
Matka, żona, przyjaciel. Za każdym razem szedł do więzienia przy współudziale osoby mu bliskiej, jak mogłoby się wydawać.
A czy dołujący? Jakby na to nie patrzeć to był on handlarzem narkotyków i na taki los sam sobie zapracował.
dla mnie film rewelacyjny, pierwszorzędny!
na końcu filmu płakałam jak dziecko.
najbardziej poruszyła mnie scena gdy siedzi ze swoimi 'wspólnikami' przy stoliku, a nagle sie okazuje, że go wrobili..
chociaż bardziej poruszający moment był gdy miał wizje, ze jego córka go odwiedza ; CC
no tak ale mi chodzi o to dlaczego się taki stał - że wybrał złą drogę jako handlarz narkotyków - wydaje mi się że prze matkę która zamiast miłości pokazywała że jedyne co kocha to mamonę, jednak miał dobrego ojca, który obdarzał go miłością w dzieciństwie - dlatego obdarzył zarówno żonę (btw. taką samą jak matka-często zdarza sie ze facet dobiera kobietę przez pryzmat matki) jak i córkę ogromnym uczuciem. A przecież ze swoimi umiejętnościami i talentem(jak zauważył jego ojciec) mógł stać się kimś wielkim wybierając uczciwą drogę kariery.
Dlatego myślę że wszystko przez to że miał matkę taką suke.
może masz racje,ale Georg Jung nie wziął bynajmniej przykładu z ojca, który harował całymi dniami, żeby zarobić na dom, utrzymać rodzinę. Wolał pójść w stronę narkotyków, bo wydawało się to mu łatwiejsze.Może masz racje z tą matką... ale zauważmy że pod koniec filmu, jak to pokazali on chciał z tym skończyć.
no to jakim był dla niego jego ojciec odzwierciedliło się w miłości do córki i to właśnie przez nią chciał z tym skończyć, jednak nie wyszło i musiał bardzo słono zapłacić za swoje grzechy - jednak życie pisze najlepsze scenariusze...
najlepszym scenariuszem byłoby, gdyby uciekł z tego więzienia i udusił te dwie stare dziwki patrząc im prosto w oczy.
ja dałem filmowi 10/10 ale gdyby końcówka była taka jak mowisz to nawet dodałbym do ulubionych
Strasznie go idealizujecie, a życie to nie film, jedyne co możemy powiedzieć o tym kolesiu na pewno to, że kochał pieniądze i high life...
przecież nie pieprzyłbym tyle gdyby to nie był film na faktach i jego zachowanie nie miało by prawdziwego podłoża
od siebie dodam jeszcze, że nie lubię Penelope Cruz - ale cieszę się że to właśnie ona dostała tę rolę gdyż rola takiej jędzy do niej świetnie pasuje
Ojciec zapytał go: dlaczego to robisz? odpowiedział: tato, wiesz co ja jestem w tym na prawdę dobry! Ojciec: Synu, bylbys dobry we wszystkim cokolwiek bys nie robił! Film powstal na podstawie autobiografii, więc nic dziwnego, ze to jego punkt widzenia i że to jest jego historia! Sorry, ale mi go nie żal! Co do matki - zgoda, co do żony - a czego mógł sie innego spodziewać po lasce z tego środowiska? Mogł sobie poszukać dziewczyny w miejskiej bibliotece publicznej ;-)
bardzo dobra uwaga ale spójrz na jedną rzecz która mogła determinować wybór dziewczyny: mężczyźni bardzo często szukają dziewczyn podobnych do ich matek z charakteru, osobowości itp podobnie jak z kobietami i ich facetami.
oczywiście reguła to nie jest żadna ale często tak się zdarza i w tym wypadku tak było - pociągały go takie zdziry więc wziął laseczke za żonke
Tak, dlatego gościu nie budzi mojej sympatii i nie zmienia tego nawet twarz takiego przystojniaka jak Johny D. ;-) Co innego bohater 25-tej godziny, który zrozumiał, że czas poniesc konsekwencje swoich czynów i nie obarcza wina za swój los innych. Chociaz tez zajmował się dilerką, to jemu dałabym drugą szansę. (no ale on miał w porzadku laskę)
Na wybór drogi życiowej Junga w bardzo dużej mierze wpłynęło dzieciństwo, nie tylko matka. Ubóstwo i widok ojca, z jego punktu widzenia upokorzonego, stan, od którego chciał uciec, brak perspektyw i zastój w biedzie - to go tak odpychało, że machina, którą nakręcał, która dawała sukces, pieniądze, pozycję, w której on sam mógł się wykazać, dojść do czegoś, machina, w której mógł wykorzystać swój intelekt, a zarazem musiał wykazać się odwagą i zdecydowaniem - czyli spełnić się jako mężczyzna, człowiek sukcesu, a nie nieudacznik, jak jego ojciec. Do tego dodać piękną kobietę i mamy niemal spełnienie męskości. Z drugiej strony niewierność, płytkość i chciwość matki nie była najlepszym przykładem, ale jej przyrównywanie godności człowieka do jego zamożności gdzieś w Jungu się zakorzeniło. Z innej strony był związany z rodzicami, a wartości przekazywane przez ojca miały dla niego znaczenie, nauczył się kochać i chciał zbudować dom, rodzinę. Tylko machina, którą uruchomił go pochłonęła, rozpędziła się, a on zatracał się w pogoni za sukcesem, ambicja go przerosła a niebezpieczna gra coraz mocniej wiązała i zaślepiała. Popełniał błędy, jego śmiałość graniczyła z głupotą i egoizmem, podobnie, jak mądrość - przyhamował i zreflektował się, kiedy już było za późno. Wpływ rodziny, otoczenia, warunków życia go kształtowały, potem znajomi i świat, w których się znalazł, narkotyki, młodzieńcza beztroska i wielkie ambicje, zbyt duże możliwości, jego charakteru i jego własnych decyzje, błędy - to go zgubiło. Rozwinął się w nim potwór, który zniszczył młodego, pełnego werwy, inteligentnego i wrażliwego człowieka i który w końcu sam siebie doprowadził do upadku, zdusił się i zginął pod ciężarem świadomości, bólu i straty, pozostawiając mądrego zbyt późno, kochającego dotąd zbyt nierozważnie człowieka, który jednak nie był zły. Nie był też dobry. Miał w sobie wiele ciepła i pozytywnych cech, ale i złych, głównie zaślepienie.
Refleksja autora tematu na temat budowania życia na kłamstwie bardzo trafna.
"nie wszystko potraficie pojąć" - cóż za wysoka samoocena.
co do twojej teorii mówiącej o tym, że mężczyzna wybiera często na swoja partnerke życiowa kobiete podobną do swojej matki to w przypadku Junga sprawdziło się to połowicznie. Przecież najpierw widzimy go u boku Barbary, która mimo, że siedziała w biznesie narkotykowym po uszy to była chyba dobrą kobieta. No, ale ją stracił. A jego żona... wydaje mi sie, że tu główna role odegrała fizyczność (nie wiem jak w rzeczywistości wyglądała żona Junga)i dosyć wybuchowa natura. Ale między nimi się szybko wszystko rozsypało.
Wydaje mi się też, że George choć kochał ojca to również zauważał, że nic on w życiu nie osiągnął. Matka, odchodziła od nich wielokrotnie bo szukała czegoś więcej (zwłaszcza jeśli o pieniądze chodzi). No i chłopak postanowił sobie, że nie powtórzy historii swojej rodziny i da żonie i córce wszystko to czego zapragną. Ojciec mówi mu, że byłby dobry we wszystkim co by robił, ale nie każda praca byłaby tak dochodowa. A George czuł się bardzi pewnie. Trafił do więzienia - takiego końca powinien się spodziewać. Ale co do jego córki, to postąpiła okropnie nie odwiedzając go przez tyle lat. Dobra - uczciwy nie był, ale dla niej zrobiłby wszystko. Przecież pieniądze z ostatniej akcji chciał zdobyć by zacząć z nią nowe życie. Zawiódł, ale nie do końca ze swojej winy.
I w tym tkwi tragizm tej postaci, bo nie był to zły człowiek i naprawdę kochał swoją córkę i nie chciał, by to się tak skończyło, ale mimo że nie było to jego celem i mimo że mogłyby się jego dalsze losy potoczyć inaczej - to jednak nie zdejmuje winy z niego. A postawa jej córki może wydawać się podła, ale zarazem jest zrozumiała - tym bardziej, że bardzo kochała ojca i mu ufała - tym silniej ją zranił i może nawet pojawił się taki mechanizm obronny; łatwiej jest żyć ze złością, niż mieć zarówno wielki żal, pretensje, jak i współczucie, trudno jest pogodzić tak sprzeczne uczucia, trudno jest sprzeciwić się własnej matce i zachować wierność komuś, kto oszukał, zranił, zostawił, a wreszcie siedzi w więzieniu za straszne czyny (pośrednio był masowym zabójcą). Kiedy się kogoś kocha, darzy ciepłymi uczuciami, jest się bardzo narażonym na zranienie i czasem człowiek tworzy sobie tarczę obronną, wygrywa negatywne uczucie. Przychodzenie do ojca kazałoby jej się ciągle konfrontować z strasznymi przeżyciami, wiązało by się z wielkim bólem i stawiało w ciężkiej sytuacji, a była tylko dzieckiem.
Jeśli chodzi o to, że wybieramy partnerów podobnych do naszych rodziców płci przeciwnej, to owszem, tak jest, ale w tym przypadku nie było to tak drastyczne, zgadzam się z przedmówcą. Może to miało jakiś wpływ, wiele rzeczy w naszym życiu wpływa na siebie nawzajem, powielamy schematy itd, ale to już jest za duże uproszczenie. Może faktycznie podświadomie znalazł kobietę, która miała coś wspólnego z jego matką, ale sprawa była bardziej złożona, między nimi źle się działo, a postawę tej kobiety też da się zrozumieć. W tym wypadku nie przypominał tak swojego ojca, więc nie do końca można mówić o powielaniu schematu... A jeśli się wybiera partnerki podobne do matki, zazwyczaj to się powtarza, a przecież Barbara była inna...