Jakie superprodukcje by nie wychodziły... to bez dwóch zdań mój ulubiony film. Widziałem go już z milion razy i mógłbym oglądać dalej.
Raz że mistrzowska gra Deepa, a dwa mistrzowska "rola" Mr Jung'a, który może w niezbyt etyczny sposób, ale stworzył coś wielkiego. Można by powiedzieć ze produkcja wręcz motywująca hehe (nie mówie oczywiście o takiej formie "wdrapywania się na szczyt" :) )