byłam pewna, ze to bedzie film o tym jak to mozna sie ekstra bawic..do czasu..
z początku wszystko wyglądało zajebiście..wszystko się układało i w ogóle..do czasu. wg mnie ten cały George nie był świety, ale tak naprawde mial mase dobrych chęci..za kratki posadzila go zona, potem kumple w momencie, w ktorym chcial normalnie ulozyc sobie zycie..zreszta wierze, ze tak by bylo. cholernie smutna historia...i nie wiem czy dobrze to interpretuje, ale mam wrazenie, ze ten facet z lekka oszalał (wnioskuje to po ostatniej scenie, gdzie wydaje mu sie, ze rozmawia ze swoja corka).
ps. pierwszy raz widziałam Penelope Cruz w tak obrzydliwej roli, aczkolwiek wspaniale zagraną. Johnny Depp jak zawsze niesamowity:)