Rozpoczyna się kapitalnie. Świetne tempo, dobre pomysły na rozegranie poszczególnych scen, barwne postaci, doskonale dobrana muzyka, humor - wszystko to skłąda się razem na to, co powinien mieć każdy film z "epą". Ogląda się to znakomicie, ba, jest niemal tak dobrze jak w Pulp Fiction, Chłopcach z ferajny albo jak w co weselszych fragmentach Boogie Nights. Niestety, w końcówce film strasznie siada, a zakończenie opatrzone informacją, że główny bohater podczas wieloletniego wyroku w więzieniu nie został ani razu odwiedzony przez własna córkę, to już rzecz jakby całkiem z innej bajki, nie przystająca do tego, co się działo przez większość filmu. No bo czego to ma dowodzić, jaki morał z tego płynie? Czy ostatecznie film miał wzbudzić poczucie winy u córki owej? Stanowi kolejną pochwałę życia rodzinnego i mieszczańskich wartości? Bo mówić ludziom, że za handel prochami można trafić za kratki to jest czysty truizm. Jak mniemam cała historia została oparta na wspomnieniach George'a Junga i rzeczywiście, jeśli jest tak, jak on to opisał, to rzeczywiście należy tylko mu współczuć, ale cóż, wiedział co robi i nikt go siłą nigdzie nie pchał.
Ludziom spragnionym podobnych historii polecam "Boogie Nights", film podobny i zakończony znacznie bardziej dobrze ;)
Nie ma żadnego morału, po prostu wraz z narodzinami córki człowiek się zmienił i przesunęły mu się priorytety z "dobra zabawa" na "dobry ojciec". Dlatego właśnie wątek córki został tak wyeksponowany, na koniec tylko to się dla niego liczyło i tylko na to zwracał uwagę.
Jesli lubisz tylko dobre zakonczenia to nikt za to nic nie moze. Film ma wyrazny moral: balans zycia zawsze jest taki sam - niektorzy beda mieli bezbarwne, pozbawione jakis szczegolnych momentow zycie. George nie chcial takiego zycia i od niego uciekl - mial wspaniale momenty ale oplacone tymi tragicznymi.
Nie widzę tu żadnego morału. W ogóle nie rozumiem po co w każdym filmie szukać morału, pouczania, a już w ogóle kretyńskie jest szukanie ich w filmie biograficznych, które mają jedno zadanie - ukazać nam życie bohaterów.
zeby sie jeszcze ten film biografii porzdnie trzymal. jung dostal 20 lat, a w filmie 60. drobna roznice, no nie?
wychodzi w 2012 :)
Najbardziej rzuciło mi się w oczy genialne połączenie Deppa i Cruz. Jeden z lepszych duetów jakie widziałam w filmach.