W "Blue Velvet" mamy do czynienia ze (pisząc w dużym skrócie) starciem dobra i zła. Zło oczywiście reprezentuje Frank, dobro - Jeffrey, Dorothy, Sandy (znów duże uproszczenie).
Dorothy mieszka przy ulicy Lincolna. Chyba nie muszę wyjaśniać, kim był Abraham Lincoln.
Frank nazywa się Booth. Po wojnie secesyjnej Lincoln został zastrzelony przez Johna Bootha.
Przypadkowa zbieżność?
Poza tym motyw wojny secesyjnej pojawia się (co prawda marginalnie, ale jednak) w "Twin Peaks", a sam Lynch stwierdził (nie cytuję), że "Blue Velvet" jest przedstawione tym samym sposobem co "Twin Peaks".
Pomimo moich argumentów jest możliwe, że dokonuję nadinterpretacji. Czekam na opinie innych użytkowników.
Sorry że tak podbijam własny temat, ale wczoraj "Blue Velvet" był na TVP1, więc może sporo ludzi obejrzało go po raz pierwszy, a wiadomo że nie każdemu chce się przeszukiwać forum ileś tam tematów wstecz. A moja interpretacja/nadinterpretacja wciąż mnie intryguje ;)
Ależ nic podobnego! Bardzo ciekawy wniosek, jednak może nie dopatrujmy się w tym motywu wojny secesyjnej, skupiając się jedynie na symbolicznym zamachu (równie dobrze przeciwstawić by można Franciszka Ferdynanda z Principą itp.), który samorzutnie popełnił Frank na spokojne, amerykańskie, beztroskie życie głównych bohaterów. Trafne spostrzeżenie ;-)