przynam sie bez bicia że nie zrozumiałem filmu, tzn. nic ponad swego roadzaju kontrastem nie dostrzegłem w filmie, kontrastu pewnej niewinności tego uczucia które zrodziło sie miedzy Sandy i Jeffrey a obrazem psychodeliczności Frank'a i tego co tworzył wokół siebie... tak w skrócie ;)
pozdro