Zgadzam się, zgadzam.
Przez jakiś czas nie mogłam ustosunkować się do twórczości Lyncha, krążyłam między dwoma skrajnościami, pomiędzy absolutnym zachwytem dla jego wyobraźni, niekonwencjonalności a podejściem lekceważącym, gdzie wyobraźnia stawała się chorymi majakami.
Lynch nadal jest dla mnie nie do ogarnięcia, a przez to tak cudowny. Wydaje się, że robi filmy, ot tak - od niechcenia, trochę niedokładnie, ale to tylko pozory. Nawet najmniej znaczące elementy mają swoje znaczenie - choćby niepozorne kotary poruszające się pod wpływem wiatru. Do tego autostrada nocą.

Tak, tak! Zresztą kotara jako taka ciągle się przewija u Lyncha (w Twin Peaks jest chyba najważniejsza). Albo poruszane na wietrze gałęzie drzew. Lynch może nie robi tego "od niechcenia", ale sam się przyznał, ze nie wie, czemu niektóre rzeczy robi tak, a nie inaczej - po prostu daje się ponieść podświadomości i pomysłom, które przychodzą mu nie wiadomo skąd :) Bardzo często zapytany "O co tu chodziło?" odpowiada "Ja sam nie wiem" ;)

"Lynch bardzo często zapytany "O co tu chodziło?" odpowiada "Ja sam nie wiem""

I to jest najlepszy dowód na to, ze zachwyty jego filmami są zwykłym bałwochwalstwem. Jeżeli się czymś zachwycasz ale nie potrafisz powiedzieć, dlaczego jest dobre, to znaczy, że nie jest dobre a Ty po prostu udajesz.

Jeżeli potrafisz rzeczowo i bez paplania ogólników udowodnic że nie mam racji, to bedziemy dyskutowac dalej.