Nie mogłem doczekać sie obejrzenia tego filmu i może przez to miałem wysokie oczekiwania , przeciez sam zarys scenariusza zachecal mnie do kupienia biletu i ciągnął do kina niemiłosiernie . No cóż niebanalny scenariusz banalne wykonanie , dostałem w twarz , bolało , na tyle ze nie moglem skupic sie na przekazie . Niedopracowane role , brak wytlumaczenia przemiany głównego aktora z ćpuna w moralnego mentora . Bielenia nie pasuje do tej roli , w każdej scenie wyglada jakby mial sie rozplakac wrecz boi się co sprawia ze humorystyczne czy bardziej energiczne wątki odberaja mu wiarygodnosc . Na plus zakończenie ktore sprawilo ze wszystkich na sali wryło w fotel i minęła dłuzsza chwila zanim ktoś odważył sie wstac z miejsca
"brak wytlumaczenia przemiany głównego aktora z ćpuna w moralnego mentora"
Początkowo wejście w rolę, a potem narastanie przekonania, że to nie musi być tylko gra i teatr. Bycie księdzem było przecież jego marzeniem.
Nie jestem pewien, czy film powinien prowadzić widza za rękę i tłumaczyć, wyjaśniać. Dobrze jest, gdy niektóre sprawy zostają w domyśle, niedociągnięte, niedomknięte.