Dobry film, ciekawy pomysł z gościem udającym księdza (jak parafianie mogli tego nie dostrzec!?). Cała sytuacja z zastępstwem w parafii przez kogoś całkowicie obcego wydaje się mało prawdopodobna. Mnie jako wrażliwego widza raził naturalizm, wulgarność i przemoc pokazywana dosłownie. Pewne rzeczy dobrze jest zasugerować, ale po co pokazywać je bezpośrednio? Poza tym nie wierzę w przemianę głównego bohatera. Ktoś kto autentycznie marzyłby o zostaniu księdzem nie oszukiwałby ludzi udając duchownego. Poza tym widać, że główny bohater nie zmienił się zbytnio pod wpływem nowych doświadczeń, nadal kierował się w życiu zwierzęcymi instynktem, nie wahał się cudzołożyć z dziewczyną, która go odwiedziła i pobić (na śmierć?) człowieka, który go zaatakował po powrocie do poprawczaka. Jakoś nie licuje mi to z postawą chrześcijańską, na jaką rzekomo bohater miał się nawrócić.
Co do tego człowieka, którego pobił w poprawczaku, wyraźnie chciał on głównego bohatera zabić. Daniel po prostu się bronił - nie miał wyjścia. Jego decyzja, by uprawiać seks z dziewczyną, która myślała, że jest księdzem, trochę mnie zaskoczyła, ale nie nazwałabym tego kierowaniem się "zwierzęcymi instynktami" - wyraźnie połączyło ich uczucie i nie chodziło im tylko o seks.