Sama nie wiem co mam sądzić o tym filmie
Poszłam do kina z nastawieniem że będzie to film na miarę nie wiem Avatara haha I może to mnie zgubilo
Byłam tak przekonana o Tym że ten film musi być dobry że sama przed sobą przez pierwsza godzinę nie chciałam się przyznać że ten film mnie poprostu nudzi
Może pojawia się głosy że pewnie się nic nie znam i jestem na ten film za głupia
Ale kurde
Z jednej strony okej mam wrażenie że to było coś innego nowego,I to zakończenie też było zupełnie czymś nieoczekiwanym I innym Ale z drugiej im dłużej o tym myślę tym bardziej mam wrażenie że poprostu reżyserowi zabrakło pomysłu na zakończenie
I nie mówię tu tylko o zakończeniu
Było naprawdę wiele niedociągnięć
I jakże irytujące na siłę wepchniete cholerne sceny seksu(do których nic nie mam)
Ale czy naprawdę w każdym filmie trzeba wcisnąć jakiś romans ?
Kończąc przepraszam za tak chaotyczna wypowiedz
Ale nie sądzę że jest to film wybitny
Napewno dobry
Aktorsko wręcz doskonały
Jednak jest też strasznym rozczarowaniem
Nie chce tu spojlerowac myślę że warto się wybrać do kina
I zachęcam do pisania co waszym zdaniem stało się na końcu
Może razem wyjaśnimy sobie czy naprawdę był to brak pomysłu czy może bardzo przemyślane zakończenie gdzie znajdziemy drugie dno I gdzie trzeba dokończyć tę historię samemu
Może to zakończenie miało być symboliczne, nie dosłowne, też mam z tym końcem problem.
O zakończeniu napisałam w innym wątku (dosyć długim - sporo tam wypowiedzi forumowiczów), więc nie chcę się powtarzać, dlatego odniosę się wyłącznie do samego filmu jako całości... też mi coś w nim nie stykało, niby dobry, niby świetnie zagrany, a jednocześnie było to wszystko tak kulawo ciągnięte. Na plus pokazanie polskiej wsi z południa Polski. Bije widok po oczach na tle produkcji TVNu i innych takich, a jednocześnie nie był to obrazek wsi z rodzaju patologii, którą sobie w ostatnich latach upodobali polscy twórcy. Problemem było niestety spłaszczenie bohaterów i ograniczenie ich do kilkuwyrazowych etykietek. O głównym bohaterze tak naprawdę wiemy tylko, że siedział w poprawczaku. Mamy siostrę ofiary wypadku i jej matkę, które definiuje wyłącznie przeżyta tragedia. I całą wieś, żyjącą tak naprawdę tym wypadkiem. Sam wypadek nie został oczywiście wyjaśniony, bo po co, niech się gawiedź zastanawia, czyj dzieciak prowadził i czemu zamieciono sprawę pod dywan... proboszcz sobie zniknął, nikt nie wie, gdzie jest, niby jakiś straszny grzech w przeszłości popełnił, ale już nie wyjaśniono jaki, tylko sobie znika na leczenie... wójt prowadzi fabrykę, nie dociera do niego wychowanek poprawczaka (będący na warunkowym), którego dokumenty ze zdjęciami musiały dotrzeć, ale nie ogarnia, że tym pracownikiem jest fałszywy ksiądz. Końcówka jest już naprawdę żenująca, ale na nią nie chce mi się nadwyrężać ponownie palców. Wina leży w reżyserze, tylko i wyłącznie.
Masz pełne prawo do tego, żeby ci się film nie podobał. Ten czy inny, nieważne. Ale naprawdę sceny seksu były w nim wepchnięte na siłę? Pierwsza scena to Daniel po wyjściu z poprawczaka odreagowuje na imprezie z przypadkową dziewczyną - jak najbardziej uzasadnione. Druga - zagubiony Daniel zbliża się do jedynej osoby, która go rozumie, a i sama ma nieciekawą sytuację. Taki trochę seks z desperacji i niepewności, co przyniesie jutro. Bez sensu to by było, jakby zaczęli orgię na tym statku w czasie imprezy, albo jakby pokazali jakąś postać drugoplanową w scenie łóżkowej tylko po to, żeby była.