Film pokazuje, że każdy jest słaby i może się mylić w ocenie innych i nikt nie jest bez skazy. Oklepany banał, ale ogólnie koncepcja fabuły ciekawa. Może drobne lokowanie produktu nawiedzonych charyzmatyków z ich "nowoczesną" formą ewangelizacji. Do tego przytyk do obecnej sytuacji społeczno-politycznej, gdzie zakłada się przez większość, że sprawca tragedii to (obecnie) mniej liczna grupa, w tym wypadku filmowym, pojedyncza osoba kierowcy. Okazuje się, że nie wiadomo która strona była naprawdę winna, może obie na raz? Tytuł także może być rozumiany w kilku znaczeniach patrząc na wątki w nim poruszone. Zakończenie ciekawe, furtka do II części? karkołomne, ale może może.