Jak dla mnie 6/10. Główny aktor-jedna mina cały film. Gość jest ładny, więc myślał że zrobi duże oczy i już odwalił całą robotę - nie. Absurdalizm, nie można wg wiary katolickiej przenieść ołtarza poza kościół, więc w poprawczaku cała ta scena na początku to śmiech. W ogóle poprawczak jest do 21 r.ż. a ten gość chcący dowalić pana nieksiędza wyglądał na dużo więcej, słaby dobór aktora. Stereotypowy ksiądz pijak. Skłócona społecznzość małej wioski plus bogaty inwestor. Laska którą poznaje 'ksiądz', wiadomo od pierwszej wspólnej sceny że się z nią prześpi. Przerażone oczka gospodyni kościelnej, znów jedna mina. W ogóle mam wrażenie że to jest film jednych min. I to takich samych, oczek sarenki. Na koniec ta-laska-z-którą-on-się-przespał odjeżdżająca w nieznane jak Arya na wyspy. Kadry piękne i tyle, reżysersko i scenariuszowo dno. Dialogi tragiczne. Głowna rola KARYKATURALNA. Ogólnie po godzinie miałam ochotę iść spać, dalej nie było lepiej. A dobrze czuję filmy z powolna akcją. 6/10, i to tylko dlatego, że to polski film.