Mawia się często, że „mój dom jest moją twierdzą”. O prawdziwości tego powiedzenia przekonają się bohaterowie filmu J.P. Davidsona. W dramatycznych okolicznościach.
Malcolm dobrze zna Londyn. Pracuje jako deweloper, lecz ostatnio nie wiedzie mu się dobrze. Recesja zrobiła swoje. Malcolm jest właściwie na dnie — bliski bankructwa, samotny i topiący smutki w morzu alkoholu. Długi rosną i trzeba w końcu zacząć je spłacać. Musi odnowić i sprzedać dom. Okaże się, że budynek kryje w sobie wiele tajemnic. A może cała tajemnica tkwi w pogłębiającym się szaleństwie Malcolma?
Ponura atmosfera przedmieść Londynu, trzymająca w napięciu intryga i nieoczekiwane zwroty akcji. To nie jedyne atuty debiutanckiego horroru J.P. Davidsona. Reżyser i jednocześnie scenarzysta świetnie odnajduje się w kinie gatunków. Boże poletko łączy w sobie horror, thriller oraz sugestywny dramat psychologiczny. Nastrój strachu potęgowany jest nie tylko poprzez montaż i muzykę, ale także zdjęcia Nicolasa Bootha. Mrożące krew w żyłach perypetie Malcolma znajdują swój gorzki finał, którego oczywiście zdradzić nie możemy. Horror ze znakiem jakości.