Film bardzo dobry, naprawdę niezwykle przejmujący- dla mnie to jest to słowo, które go w pełni oddaje. Po wyjściu z kina musiałam się przejść trochę, żeby go przemyśleć, 'rozchodzić', dojść do paru wniosków. Jest wzruszający, przynajmniej dla mnie w sposób, w który ja go zrozumiałam. A jego największym atutem jest chyba właśnie to, ze każdy może sobie dowolnie go zinterpretować, bo w sumie dużo rzeczy jest niesprecyzowanych, nie jest nawet jasno powiedziane o co w tym wszystkim chodzi i pointe można sobie spokojnie samemu dopowiedzieć. Ale przy tym wszystkim ja nie miałam poczucia, że jest o 'niczym'. Z paroma rzeczami w nim bym się nie zgodziła, parę rzeczy mnie lekko zbulwersowało ale w sumie to też było ważne. Ogólnie wydaje mi się ze ten film nie próbuje wcale odpowiedzieć na kilka pytań ale jedynie je zadać i każdy może teraz próbować zrozumieć to po swojemu. Dla mnie to były refleksje 'Jak można żyć dalej po zobaczeniu najgorszych rzeczy tego świata? Jak można żyć obok siebie, lecz wciąż bez siebie? W końcu- czy zmarli i pamięć o nich dzielą nas czy łączą? Czy są oni blisko nas? A jeśli nie to czy to nasza wina, nasza przypadłość czy raczej życie i jego niesprawiedliwy bieg? Czy wiara niedowiarka jest pewnym dowodem na racjonalność wiary czy raczej czystą irracjonalnością człowieka?' Dla mnie są to, osobiście, bardzo ważne pytania. I takimi je zastałam w tym filmie, to znaczy tak właśnie go zrozumiałam. A dwie sceny: 'śmierć w bikini' oraz ta ostatnia, wpiszą się na listę moich zdjęć, które spokojnie mogłyby być klasykami kina. O aktorskich kreacjach pisać nie będę, bo jak zacznę o Januszu Gajosie to nie skończę.
polecam 8,5/10 :)
Po przeczytaniu komentarza żałuję, że sam coś napisałem. Jestem pod wielkim wrażeniem Pani rekomendacji. Strzał w dziesiątkę.
Bardzo ładnie napisane. Odczucia mam podobne, z tą różnicą, że mnie się bardziej Ostaszewska od Gajosa podobała :) Pozdrawiam
Mnie także Ostaszewska zachwyciła, ale Gajos bardzo dobry i Suwała też stanęła na wysokości zadania.
Nie śmiem zaprzeczyć, ale Ostaszewska góruje; to chyba rola jej życia (choć nie widziałem "Jacka Stronga"). I jeśli miałbym wskazać jakąkolwiek poważniejszą wadę tego filmu, to tylko to, że gdy nie ma jej w kadrze robi sie mniej ciekawie :)
Do tego co napisałem wyżej dodam, że widziałem już "Jacka Stronga" i uważam, że w "Body" Ostaszewska jest lepsza zdecydowanie. Po części wynika to na pewno z tego jak obie te role są napisane.
tak, rola w body jest domknieta. Mamy pelny portret psychologiczny. Zero przerysowania. swietne niuansowanie. W jacku strongu rola byla napisana bardzo fragmentarycznie. Grala na innych. Scenariusz body jest pelny. dokonczony. to nie zbior obrazkow, ktore leca na zlamanie karku! Jestem ciekawy jej nastepnego filmu, bo w body pokazala, ze wiedza zrownala sie z talentem, z artystyczna wizja. Wyszla z grajdola do europy, do swiata, ale nie malpuje nikogo. Ciekawie mowi na temat swojego warsztatu, scenariusza, ktory uwazam za bardzo dobry itd: https://www.youtube.com/watch?v=no_VPgIZEhU
Zgadzam się z każdym słowem i coś czuję, że "Body/Ciało" być może jest najlepszym polskim filmem tego roku. Ode mnie dostał dyszkę, bo bardzo mnie dotknął! Dla mnie taka moja osobista mała perełka! ;)
Czym Cie za przeproszeniem dotknął? powiewem ciężkiej nudy? Ale jak mi ktoś zapłaci, to też znajdę z 3 "głębie" i "przesłania"...
Podzielam twoje zadowolenie - jeszcze muszę się uporać czy jestem zadowolony z zakończenia (negacja oddziaływania na siebie światów duchowego i materialnego), bo choć bliższa jest mi wizja pani reżyser to chyba wolałbym znak zapytania, zamiast kropki... (kończę trzykropkiem w takim razie)
Przecież wcale nie ma tu kropki :) OK, tym razem "duch nie przyszedł", a list okazał się oszustwem, ale nie znaczy to wszak, że wszystkie inne "dziwne przypadki" też były jakimiś sztuczkami... Ten gramofon, otwarte okno, trumna stojąca w wodzie i jeszcze kilka.
Ten gramofon, otwarte okno; wydarzyły się kiedy prokurator pił na smutno.
Można więc domniewywać że sam to spowodował, nie pamiętając potem.
A mnie ciekawi co autorka filmu miała na myśli filmując w epizodach: scene miłosna w bramie z dziewczyną
obściskiwaną przez chłopaka w niemieckiej panterce z demobilu i potem młodego sprzedawce z tatuażem
Polski Walczącej
Możliwe, ale niewyjaśnione... Więc tu jest ten "znak zapytania zamiast kropki", o którym pisał piku_79.
No może... Mam jednak nieprzeparte wrażenie że Szumowska dała zdecydowany wyraz swojemu podejściu do tych zagadnień - raczej . Nie bez znaczenia jest prolog z wisielcem - niby nie żyje ale jednak potem wstaje i sobie lezie dalej - bez pomocy nadprzyrodzonych sił, po prostu tak się zdarzyło, że przeżył. Czyli historia o duchu a rebours ci co zmarli to ich nie ma a wszystko co każe wierzyć że istnieją to przypadek.
Tyle że samo przeżycie w takiej sytuacji to już zdarzenie nadprzyrodzone właśnie :) Szczerze mówiąc nie wiem jak tę scenę odczytywać, być może to tylko taki surrealistyczny prolożek, bez ścisłego związku fabularnego z resztą. Ja nie odniosłem wrażenia, że Szumowska zawarła w tym filmie jakiekolwiek swoje poglądy dotyczące spraw ponadnaturalnych. Pozostawione jest to widzowi i tylko jemu.
Ten gramofon, otwarte okno; wydarzyły się kiedy prokurator pił na smutno.
Można więc domniewywać że sam to spowodował, nie pamiętając potem
no nie do końca, sąsiad przecież upominał bohatera, by nie słuchał głośno muzyki - a najwyraźniej on tego nie robił. choć można oczywiście przyjąć, że to jednak pijackie zwidy :)
A mnie ciekawi co autorka filmu miała na myśli filmując w epizodach: scene miłosna w bramie z dziewczyną obściskiwaną przez chłopaka w niemieckiej panterce z demobilu i potem młodego sprzedawce z tatuażem Polski Walczącej
Jeśli chodzi o scenę z dziewczyną w bramie: myślę, że ona pokazuje, jak bardzo Anna oddaliła się od świata realnego, od relacji z ludźmi, z mężczyznami. Ona patrzy na tą scenę z ukrycia, trochę z zainteresowaniem, trochę rozmarzonym wzrokiem. Jest oczywiste, że Annie brakuje bliskości, jest przecież wciąż młodą kobietą. Niestety smutne wydarzenia z przeszłości całkowicie wyrugowały ją z rzeczywistości, ona woli uciekać do świata "po tamtej stronie". To nic innego, jak jej sposób na radzenie sobie z bólem po odejściu bliskiej osoby.
Natomiast rudowłosy chłopak? Przyznam, że nie mam pojęcia, ale Szumowska wielokrotnie podkreślała, że ona kręci sceny bardzo intuicyjnie, często nagrywa coś, co wydarzyło się na planie zupełnie nieoczekiwanie, spontanicznie. Jestem ciekawa, czy ona szukała takiej postaci, czy po prostu ten chłopak został wciągnięty do fabuły po tym, jak np. reżyserka dzień wcześniej spotkała go w drodze po mleko i uznała, że ciekawie by wypadł jako sprzedawca w jej filmie.
Może nie do końca dobrze to wyraziłam. Miałam na myśli to, że postać chłopaka nie do końca musi coś znaczyć. Wpadł w oko reżyserce i umieściła go w tej scenie, po prostu. Oczywiście mogę się mylić, więc jeśli ktokolwiek słyszał / czytał o tym, co reżyserka ma do powiedzenia na temat tej sceny, to chętnie posłucham.
"(negacja oddziaływania na siebie światów duchowego i materialnego),"
nie ma negacji. to, że duchy nie istnieją nie sprawiło, że główni bohaterowie zbliżyli się do siebie.
wniosek jest taki, że niezależnie od tego czy duchy istnieją czy nie, zmarli są przy nas w taki lub inny sposób i oddziałują na nasze życie.
dokładnie. nie musi to być ich "obecność", ale sama pamięć o nich, o tym co się wydarzyło, wspomnienia i emocje które wciąż trwają
Sprawdź w słowniku słowo hipokryzja i dowiedz się od kolegów z gimbazy kto to jest troll. Pozdrawiam :)
@ rozowazyletka_234
A jaki film lub filmy nie są dla Ciebie cytując te słowa : "kupa gówna (psiego), moczu, i rzygów owiniętych w patriotyczny nalesnik z polewa o smaku cebuli" ?
Czy możesz podać taki przykład?
Ostatnia scena faktycznie znakomita, ale niestety to chyba jedyny moment w filmie, kiedy oglądając go miałem poczucie "tak, to jest TO". Cała reszta filmu niestety jakoś mnie nie przekonuje, tak jakby od początku do prawie końca było w nim cos bardzo sztucznego, nieprawdziwego. I dopiero w tej ostatniej scenie staje się prawdziwy.
z ust mych wyjete!
Nie da sie opisac uczuc ktore mna kierowaly po wyjsciu z seansu,tysiace pytan w tym wyzej wymienione balansowaly w mojej glowie wraz z niesamowitymi jak zawsze ujeciami Englerta i taka gra aktorska,ze nadal mam ciarki.
Z kazdym filmem Szumowskiej moj podziw i szacunek do niej wzrasta.
Zaczynam sie obawiac co ona jeszcze moze wymyslic i czym zaszokowac
Czy film działa na wyobraźnię? Chciałabym go oglądnąć, ale obawiam się, czy przy każdym np. stuku, skrzypnięciu w mieszkaniu nie dostanę zawału, bo wyobraźnia zacznie działać przypominając obrazy z filmu?
Karbala - Jest owszem efekciarska ale płytka. Postaci są nie zglebione. Żaden konflikt, ani przemiana bohatera nie wybrzmiewa. Film został sfotografowany ale nie został opowiedziany. Reżyser prześlizgnął się po akcji. Operator go zdominował. Jeśli masz na myśli jest film bo są dobre zdjęcia - to za mało, bo musi być jeszcze treść. Muszę się przyjrzeć pod lupą ludzkiej duszy.
To z polskim kinem jest już naprawdę niedobrze, jeśli to jest najlepszy film roku...
obejrzałem ten film z wielkim zaciekawieniem licząc na dobre polskie kino, tyle nagród musi coś znaczyć. Jak zwykle się zawiodłem.
Ten film to zlepek scenek zapewne dobrze nakręconych,zagranych wyreżyserowanych.
I teraz nasuwa się pytanie po co ogląda się film (jakikolwiek). Czy robi się to dla obrazków połączonych bardzo luźną fabułą ,którą dodatkowo można sobie po dopowiadać z uwagi na oszczędny zamierzony warsztat reżysera, czy po to aby skonsumować wizję czytelną bogatą, pełną. Dla mnie film to opowiadanie historii, tutaj nie ma żadnej historii (co jest standardem w polskim kinie). Jak ktoś obiera marchewkę to to nie jest historia. Jak ktoś podgląda całujących się młodych ludzi to to nie jest żadna historia. To jest jakieś tło. Cały ten film jest tłem.
Otóż to pseudointelektualna papka dla hipterów czy emo ewentualnie egzalotwanej gimbazy. Dawno czegoś takiego nie widziałam. Strata czasu.
Myśle, że początek Cię zniechęcił i nie skupiałaś się dalej. Początek był rzeczywiście bardzo słaby, ale całość wypada ok.
Dokładnie, wiele możliwych interpretacji, nawiązań zmusza do refleksji. Każdy znajdzie w tym filmie coś dla siebie. Nie wiem, czy nie jest tego wszystkiego za dużo. Ponadto film jest nierówny, pocczątek był moim zdaniem bardzo słaby i zastanawiałem się czy oglądać dalej. Niemniej przetrwałem i nie żałuje.