PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=4292}

Bohater ostatniej akcji

Last Action Hero
1993
6,5 31 tys. ocen
6,5 10 1 30861
6,2 20 krytyków
Bohater ostatniej akcji
powrót do forum filmu Bohater ostatniej akcji

Parodie gatunkowe zwykle nie działają, bo są zlepkiem filmowych pomysłów, które są wyśmiewane w scenkach luźno powiązanych ze sobą fabułą. Przypominają zwykle występ kabaretowy: skecz za skeczem aż do finałowej piosenki.
W filmie twórcy Predatora i Szklanej pułapki parodia robiona jest z serca, a przez to przykłada się tak ogromną rolę do charakteru kolejnych gagów i wyśmiewania gatunku. Gdyby reżyser i scenarzysta nie kochali kina akcji, wyszedłby z tego kolejny kloaczny bzdet pokroju Strasznego filmu. Na szczęście Bohater ostatniej akcji ma jeden z najlepiej przemyślanych scenariuszy w branży.
Szczególne wrażenie robi alternatywna rzeczywistość filmów akcji, w której zadbano nawet o takie rzeczy jak: obowiązkowa czołówka Slatera, która wyrywa gałki oczne i przypomina najlepsze bomby VHS, wykluczenie innych kobiet niż piękne i seksowne, praktyczna nieśmiertelność głównego bohatera oraz cała masa innych klisz i schematów, które zostały tak świetnie wkomponowane w świat przedstawiony i tak dobrze wytłumaczone, że to ten alternatywny jest najfajniejszy i najlepiej się go ogląda.
W opozycji stoi rzeczywistość, której najlepszą wizytówką jest zdziwienia villaina nawarstwieniem zła, zepsucia i bezkarności. Tutaj rządzą inne zasady, bardziej brutalne niż w fantastycznym kinie akcji, dlatego jest to nawet swoistego rodzaju drugie dno, które zostało przemycone do tego filmu. Dzięki takim zagwozdkom seans zyskuje jeszcze więcej i daje dowód jak bardzo świadomą jest produkcją.
Koncert finalizuje obłędny Arnold, który śmieje się z samego siebie i przybija piątkę twórcom w tak świetnym scenom jak w wypożyczalni VHS - Stallone w Terminatorze mnie zniszczył:D czy Sharon Stone i T-1000 przed komisariatem.
Sceny akcji mają kopa i są doskonale inscenizowane, dramaturgia utrzymywana jest w odpowiedniej tonacji klisz do samego końca, a seans przez pierwszą godzinę to gratka dla każdego kinomaniaka.
Co więc nie grało? Akcja w drugiej połowie filmu siada nieco, a po przeniesieniu do rzeczywistości zabawa nie jest już taka przednia. Irytuje czasami dzieciak, który swoimi bzdurnymi tekstami, co się zaraz wydarzy wybija z rytmu oglądającego.
Ja chcę obejrzeć te IV części Slatera!
Dlaczego nie robi się już tak luzackich parodii prosto z serducha?