"Borat" nie jest filmem tylko o Ameryce. wysmiewa ogolnie pojety zachodni styl zycia, z poprawnoscia polityczna i mocarstwowośćia na czele. trzeba byc hipokryta, zeby nie zauwazyc, ze Borat smieje sie rowniez z naszego stylu zycia, bo to rowniez nasz swiat. nie tylko amerykanskie spoleczenstwo jest ignoranckie i przekonane o swojej wyzszosci. komentarze w stylu "ale glupi ci amerykanie" albo "amerykanie to straszni ignoranci" tylko to potwierdzaja.
Zgadzam się. To mądry (w istocie głęboki i poważny ) film , udający tylko głupkowaty.
USA i Kazachstan symbolizują dwa przeciwstawne światy : jeden zakłamany , wyrachowany , konsumpcjonistyczny , seksistowski , fałszywie religijny , a zimny wobec jednostki , drugi zaś , choć biedny , to otwarty , szczery , spontaniczny , cieszący się drobiazgami życia.
Zgadzam się, chociaż zazwyczaj nie lubię przedstawiania sprawy na dwóch końcach kija, tak tu mi się to podobało i bardzo dobrze ten film wspominam. Bez rewelacji, ale był dobry.
Biorąc pod uwagę to, jakie odchodziły jazdy, uważam, że amerykanie naprawdę wyszli na całkiem sympatycznych ludzi :). Nawet ci "gangsta" z niebezpiecznej, czarnej dzielnicy byli wobec Borata całkiem w porządku, ba, nawet "rednecki" z kościoła namiotowego, chcieli szczerze pomóc Boratowi.
Trudno powiedzieć, jakby wyglądał taki Borat w Polsce, ale odnoszę wrażenie, że moglibyśmy się niemile zaskoczyć :P.
W sensie... poprzeczka postawiona jest tam naprawdę wysoko :)