Obejrzałem go dzisiaj, ponad 20 lat po premierze. Bardzo specyficzny film, trudno mi go porównać do jakiegokolwiek innego. Historia zainspirowana prawdziwymi wydarzeniami, tak zwaną Bestią z Gévaudan, która w latach 60 XVIII wieku grasowała w tej właśnie miejscowości. Braterstwo wilków to połączenie kina przygodowego z horrorem, do tego walki rodem z Matrixa albo filmów z Brucem Lee. Na pewno muzyka, kostiumy i scenografia są na najwyższym poziomie, dobrze oddają realia XVIII-wiecznej Francji za panowania Burbonów. Ciężki, mroczny klimat, dość wolne tempo, ale film wciągający, chciałem wiedzieć co będzie dalej. Irytował mnie de Fronsac, nie wiem czy to przez aktora, czy przez sposób napisania tej postaci, ale ogólnie aktorstwo na wysokim poziomie, szczególnie Monica Bellucci i Vincent Cassel. Facet ma bardzo charakterystyczną twarz, której nie sposób zapomnieć, świetnie oddaje emocje, a Jean-François de Morangias to o wiele bardziej interesująca postać od de Fronsaca. Przyznam, że jak zobaczyłem w końcu "bestię" nie mogłem uwierzyć własnym oczom, mam świadomość, że to film z 2001 roku, ale efekty specjalne zestarzały się bardzo ; ) Poza tym ten design był dla mnie zbyt przekombinowany, do tego sceny walk, z jednej strony całkiem widowiskowe, z drugiej bardzo gryzące się z klimatem Francji za Ludwika XV, momentami też miałem wrażenie jakbym oglądał jakiś film klasy B. Raziły mnie też tendencyjność i stereotypowość, typu de Fronsac, przyrodnik, człowiek Oświecenia, jest oczywiście racjonalny, szlachetny i dobry, a przedstawiciele Kościoła i konserwatyści to zaściankowa, ograniczona ciemnota, w dodatku zbrodnicza i perwersyjna. Mimo wszystko film całkiem ciekawy, choć trąci już myszką, unikalny klimat, intrygująca historia i aspekty wizualne, nie licząc "bestii" to mocne strony tej produkcji.