"Brick Mansions. Najlepszy z najlepszych" ogląda się bardzo przyjemnie z przymrużeniem oka. Fabuła w zasadzie jest tylko elementem tła, gdyż cały film skupia się na przyśpieszonym montażu, przesadzonych scenach walki i masą parkour.
Bohaterowie w zasadzie nie zapadają w pamięci, ale to oczywiście wina scenarzystów, nie aktorów. Chwilami miałem wrażenie, że oglądam grę, a nie film, gdyż sceny walki było zbyt "fajerwerkowe", jak w "Tekkenie. Podobnie triki parkour, byłe naciągane, jednak całość oglądało się całkiem nieźle.
Oceniam film na 6/10. Szkoda, że to już ostatnia rola Paula. :<