Jak w temacie.
Nie jestem w stanie pojąć tego, że „Bright” od krytyków zbiera tak słabe recenzje. Nie całe 30% na Rotten Tomatoes?! Toć to chyba żart.
Może nie jestem wielkim znawcą kina ale jestem w pełni świadom, że tego typu filmu to „czysty popcorniak”, który ma dostarczyć rozrywki. Odnosznę wrażenie jednak, że sporo osób doszukuje się w tego typu tytułach jakiegoś drugie dna. Próbują być pseudointeligentni - aż czasami na siłę. Jeżeli ktoś wcześniej obejrzał jakiś poruszający, pełni głębi i mądrości film a potem ogląda „Bright” i krytykuje go za to, że jest glupi, nudny, słaby, pusty, bez przekazu - to krew mnie zalewa. Nie lubisz tego typu kina? Nie oglądaj. Tak samo jak ja nie ogladam kina francuskiego i na sile nie siadam do seansu by meczyc sie dwie godziny a potem zjechać film za jego głupotę. Szanujmy się.
Co do samego filmu.
Uważam, że aktorsko, muzycznie i efekciarsko - na bardzo wysokim poziomie. Żałuję, że nie zobaczę filmu na wielkim ekranie.
Sama historia ciekawa, nowatorska i nieskomplikowana. Sam pomysl z wymieszaniem ras daje duże możliwości na ewentualne kontynuacje. Ja sam czuję apetyt na więcej.
Film zasługuje na conajmniej mocną 8.
Lubie tego typu tematykę , a filmy Ayera takie jak Ciężkie czasy, Dzień próby czy Bogowie ulicy uwielbiam. Na Bright się zawiodłem, jak dla mnie bardzo słaby. Dziwię się że planują 2 część. Netflix jeszcze dużo musi się nauczyć jeśli chodzi o filmy wysoko budżetowe.