Pamiętam, jak poszedłem na ten film do kina... kolejka była tak długa, że się czekało na schodach prowadzacych do wejścia. Dostałem wraz z tatą dwa ostatnie wolne miejsca na brzegu, a i tak przez kolejkę się spóźniliśmy trochę na film. W czasie seansu ludzie ze śmiechu czasem spadali z krzeseł (zwłaszcza w scenie gdy Evan prowadzi dziennik a Bruce manipuluje jego głosem). No i te szepty modlących się osob - było słychac tak, jakby ktoś z boku to mówił. Kiedy obejrzałem ten film w telewizji nie było już takiego wrazenia. Jednak w kinie jest bez porównania lepiej i nie mogę zrozumiec ludzi gdy film jest grany w kinie, że ściągają oni film z neta, bo do kina im się nie chce. Tracą tak wiele...